Strony
O blogu
Wpisy na tym blogu (z wyjątkiem cytatów), powstają na bazie moich własnych doświadczeń, rozmów z moim Przewodnikiem Duchowym i nauk jakie dostaję od mojego Mistrza. Nie mają one na celu stworzenia kolejnych teorii, zasad czy rodzaju religii, lecz mają charakter czysto informacyjny. Są rodzajem drogowskazu, dla tych którzy zdecydują sie wyruszyć w taką drogę.
Osobą chcącym zgłębić pewne informacje, proponuję kontakt ze mną: magda8.knapik@gmail.com
Osobą chcącym zgłębić pewne informacje, proponuję kontakt ze mną: magda8.knapik@gmail.com
O mnie
- Magda
- PL: Gdy zdecydowałam się na wybranie tej drogi,nie wiedziałam co mnie czeka,ale pragnienie wewnętrznej równowagi i Szczęścia,dodało mi odwagi żeby wyruszyć.Przeszłam wiele trudnych okresów,jak każdy człowiek,który odważy się stanąć twarzą w twarz z samym sobą.Zaczełam uczyć się akceptacji,odpuszczenia.Uwalniając sie z różnych mylnych idei,doszłam do wielu nowych wniosków i prawd.Zrozumiałam rowniez,że źródło wielu niepowodzeń,rozczarowń i porażek było we mnie.O ile na poczatku tej drogi,nie wiedziałam co na niej znajdę,doprowadziła mnie do najwiekszego skarbu-mojego Źródła i znazłam to,co dla mnie najcenniejsze-wewnętrzną harmonię,bezwarunkową Miłość i Boga-takiego jakim jest naprawdę.Natomiast oczyszczając Duszę z nałożonych na nia warstw,zaczęły nasilać sie moje zdolności.Potrzebowałam czasu i cierpliwości,żeby umieć właściwie je wykorzystać i dzięki temu teraz mogę pomagać innym.
wtorek, 18 grudnia 2012
KOCHAJ BLIZNIEGO SWEGO,JAK SIEBIE SAMEGO
Tak wiele mówimy o Miłości... Tak wielu pragnie być kochanym... Tak wielu jej szuka... A przecież tak naprawdę chodzi tylko o jedno- zaakceptuj i pokochaj siebie, takim jakim jesteś, bo tylko to możemy dać innym, co jest w nas.Zródło prawdziwej, czystej, bezwarunkowej Miłości jest w każdym w nas- tylko trzeba do niego dotrzeć...
poniedziałek, 23 lipca 2012
Znaczenie świadomości duchowej
„Jak strumienie i
rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei,
wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało
nadal funkcjonuje. Można wtedy powiedzieć: "W tym ciele żył kiedyś
człowiek".” P.Coelho
Człowiek jest zespoleniem dwóch istot-
widzialnej i niewidzialnej, ciała i duszy. Ciało jest jakby narzędziem, dzięki
któremu może funkcjonować w fizycznym świecie, ale duszą żyje i to ona będzie
rozliczona z wszystkiego, co człowiek robił w czasie swojego bycia na ziemi.
W obecnym świecie mało kto pamięta, że
kiedyś, każdy był świadom zależności między człowiekiem i jego duszą i
współpracował z nią. Teraz żyjemy jako istota fizyczna, ale przyjdzie dzień
kiedy znowu będziemy tylko istotą
duchową. Jeśli nie przygotujemy się do tego przejścia, będziemy stali Tam, w
nieznanym nam miejscu i na zadane nam pytanie: „kim jesteśmy”- nie będziemy
umieli odpowiedzieć. W czasie schodzenia na ziemię, „po drodze” zapominamy kim
jesteśmy, skąd i dlaczego przybyliśmy (nie dotyczy to tych, którzy zrodzili się
z czysta świadomością duchową)- a ta wiedza to fundament naszej egzystencji.
Więc zanim ponownie Tam wrócimy- poznajmy niewidzialnych, duchowych siebie. Ta
widza pozwoli nam- kiedy nadejdzie czas, odpowiedzieć na pytania m.in. kim
jesteśmy, który stopień rozwoju osiągnęła nasza dusza, do której niebiańskiej
rodziny należymy. Te informacje są przydatne nie tylko wtedy, gdy przenosimy
się do innych wymiarów, ale i tutaj na ziemi ułatwi nam to funkcjonowanie i
odnalezienie swojego miejsca.
Jeśli uważamy, że w zupełności
wystarcza nam obecny stan samopoznania, bądźmy też świadomi faktu, że obecny
stan świadomości doprowadzi nas tylko tam, dokąd prowadzą nas nasze myśli.
Natomiast poszerzając wiedzę o sobie, o duchowe samopoznanie, znajdziemy się w
posiadaniu informacji o o wiele wyższych, czystszych frekwencjach, które
umożliwiają nam wgląd w wiele spraw i rzeczy, podnosząc zarazem poziom naszej
wiedzy.
Już nie raz słyszałam stwierdzenie, że
kogoś nie interesuje to, co będzie z nim w jego następnym życiu, bo musi się
zająć tym co teraz się z nim dzieje. Wtedy zawsze odpowiadam, że to jakie jest
nasze obecne życie to konsekwencja naszego poprzedniego lub/i wcześniejszych
żyć i naszego ówczesnego podejścia do świadomości duchowej. Więc czy na pewno
nie warto, zająć się tworzeniem własnego życia już teraz?
Każdy, kto wyruszy drogą prowadzącą do
Źródła (i wytrwa na niej)- znajdzie to, czego zawsze szukał. Drogę, każdy musi
przejść sam, ale nie jest to równoznaczne z tym, że jest sam. Zawsze- jeśli
poprosimy o pomoc- otrzymamy ją i jeśli ją przyjmiemy, możemy być pewni, że ta
pomoc w 100% służy naszemu dobru.
To co jest NIEZBĘDNE do przejścia tej
drogi to WIARA, która jest najważniejszą i najmocniejszą siłą napędową dostępną
człowiekowi. Tak jak człowiek- jako istota fizyczna posila się „chlebem i
wodą”, tak Dusza- WIARĄ. Gdy jesteśmy odseparowani od swojej Duszy, łatwo
zamydlić nam oczy i na ślepo przyjmujemy nauki jakiejkolwiek wiary, pozbawieni
świadomości ze schodzimy na absolutne bezdroże. Natomiast Dusza znajduje
posilenie tylko w czystej WIERZE.
WIARA jest jak sól, nie można jej
niczym zastąpić- tak jak soli nie zastąpi żadna inna przyprawa i dopiero jej
brak, sprawia że doceniamy jej prawdziwe znaczenie.
Dusza dla człowieka jest jak latarnia,
która wskazuje nam właściwy kierunek, idąc za jej światłem możemy być pewni, że
idziemy właściwą drogą. Dostęp do czystej świadomości duchowej ma KAŻDY, trzeba
tylko podjąć decyzje i wyruszyć we właściwym kierunku.
Każdy spotyka na swojej drodze wiele
przeszkód, trudności, nachodzą go chwile zwątpienia- to są siły które nas
hamują i dołują. Wtedy jedyną pomocą jest NADZIEJA. NADZIEJA to świetlna
dźwignia, która zawsze pomoże nam wyjść z każdej głębi. Przy czym każda
negatywna siła, robi wszystko żeby zasłonić tą dźwignię wszystkim tym, którzy
właśnie jej szukają. Po to, aby nie stracić NADZIEJI, trzeba wzmocnić swoją
WIARĘ. Jeśli jest ona naprawdę silna, nikt nie będzie w stanie odebrać
człowiekowi NADZIEJI, ponieważ właśnie dzięki WIARZE dostajemy pomoc. WIARA jest
w stanie unicestwić każda negatywną siłę, oraz wzmocnić NADZIEJĘ. Dzięki
WIERZE, że idziemy dobrą drogą, jesteśmy świadomi tego, że cokolwiek spotyka
nas na tej drodze, dzieje się po to, abyśmy dotarli do Źródła. I jeśli
ktokolwiek będzie chciał nas z tej drogi zawrócić lub zepchnąć, nasi pomocnicy
(m.in. Przewodnik Duchowy), są obok nas, żeby nas ostrzec, wesprzeć i pomóc. A
jeśli wiemy jak bardzo Bóg jest dla nas ważny, możemy być pewni, że my dla
niego jesteśmy 100% ważniejsi i robi dla
nas 100% więcej, niż my dla Niego.
czwartek, 19 lipca 2012
Na drodze do Światła
Właśnie byłam zajęta pisaniem kolejnego postu na mój blog, kiedy
usłyszałam mojego Mistrza, mówiącego, żebym przetłumaczyła fragmenty tekstu z
książki „Na drodze do Światła” ("A fény ösvényén" Molnár Mária) . Po upewnieniu się czy na pewno dobrze zrozumiałam
to co mówił, bez zadawania dodatkowych pytań i domagania się odpowiedzi na moje
częste „dlaczego”- zrobiłam to co mi powiedział. Między innymi na tym opiera
się współpraca z Mistrzem- bezgraniczne zaufanie jakim się go darzy. Zawsze gdy
proszę go o radę, o pomoc, to to co mówi, akceptuję i robię, nawet wtedy gdy w
pierwszej chwili mi rozumiem po co , czy dlaczego.
Przetłumaczyłam krótkie fragmenty,
wskazany przez niego. Nie jestem z zawodu tłumaczką, a i język węgierski nie
należy do prostych języków, ale starałam się wypełnić to zadanie najlepiej jak
potrafiłam. Jestem pewna, że te osoby do których ma dotrzeć ten tekst- znajda
go i zrozumieją.
(…)
„Nastał wieczór i położyłem się spać.
Byłem świadomy swojego snu. Uczyli mnie. A oto, co usłyszałem.
„Ze zjednoczenia istoty fizycznej i
istoty boskiej powstał człowiek. Przy czym nie myślcie, że to jest tylko
symboliczne określenie. To jest sama istota prawdy.
(…)
Pan, przez Jego drugie nadejście,
unicestwił odizolownie świata fizycznego i tym samym, zniweczył starania
buntowników, którzy chcieli stworzyć całkowicie osobny świat, niż ten, który
powstał z woli Stwórcy. Przywódca buntowników, żeby zatrzymać swoje boskie
przywileje nigdy nie przechodzi reinkarnacji. Wszystkimi swoimi winami obciążył
ludzi. Tym samym poróżnił ich. W ten sposób on może swobodnie poruszać się, w każdej
dymensji. Ponieważ nie przechodzi reinkarnacji- świadomość o nim nigdy nie
zniknie. (…) I zrobi wszystko, żeby istoty stworzone przez niego, nigdy nie były
w stanie poznać prawdziwej drogi. Jest obecny w każdym dniu naszego życia,
czasem osobiście i złem czynionym każdego dnia, obciąża swoich podwładnych. (…)
Bądźcie ostrożni, ponieważ jeśli
podniesie swoją rękę, aby nią was pobłogosławić, to musicie to rozpoznać, aby
nie przyjąć tego błogosławieństwa.
Człowiekowi z tak wielkim darem- który
dostał od Boga- jak wolność, tylko tyle udało się osiągnąć, że całkowicie
odciął się od duszy i nosi ja ze sobą jak mumię, coś nieżyjącego, owiniętą wieloma
warstwami. Droga, którą szliście i idziecie, nie jest droga która was zbliży do
Ojca, lecz wręcz przeciwnie- coraz bardziej oddalacie się od Niego. Każdy kto
nie zajmie się uwolnieniem swojej duszy, urodzi się ponownie w piekle. Ponieważ
Pan zapowiedział już Jego trzecie nadejście! Ale do tego regularnie zsyła do
was czyste dusze, żeby oświeciły wasz drogę do domu. Ważne jest żebyście Go
usłyszeli, żebyście Go widzieli. Jest wielu, którzy z Jego woli, pomogą wam w
waszym zbawieniu, ale fałszywych proroków jest sto razy więcej. Nie mówiąc o
wielu ludziach, którzy idą po bezdrożach i głoszą fałszywą, błędna wiarę. Pan,
rozliczy się z każdym, za to, co wam dał- czysta duszę! I jeśli zdecyduje, że
odbierze wam to, co dał i zamknie przed wami wejście do uniwersum, to oznacza
koniec waszego świata!
Kiedyś człowiek jako istota fizyczna i
człowiek duchowy, byli równi sobie w obecnym świecie. Co prawda dusza była
podporządkowana człowiekowi, ale mogła się przy tym całkowicie przejawić.
Zarówno człowiek jako istota świata fizycznego, tak i dusza- dziecko uniwersum
byli w stanie współpracować ze sobą, żyć ze sobą w harmonii. Dusza była gotowa,
aby nauczyć człowieka, wszystkiego tego, co sama wie. I gotowa była na to, że
jeśli człowiek przyjmie ją taką jaka jest, wtedy staną się jednością.
Ale dążenie człowieka do władzy i
panowania, wepchnęło duszę w pułapkę. Cała wiedza duszy więcej nie docierała do
człowieka! I tak w pierwszym okresie złączenie człowieka z duszą, doprowadziły
do tego, że człowiek najpierw był w stanie uciszyć duszę, a później okręcić
wokół niej kolejne warstwy. Można powiedzieć, ze między tymi warstwami człowiek
zakrył też Boga.”
Obudziłem się zdezorientowany. Nie
rozumiałem tego snu. Nie rozumiałem tego co widziałem. Nie wiedziałem jak mam
to interpretować. Czułem się całkowicie zdezorientowany. Z tego co wiedziałem,
to człowiek wtedy żyję z świadomością duchową, kiedy praktykuje którąś z religii,
jeśli żyje z umiarem, kiedy pomaga innym. Dla mnie wszystko co dotyczy uczuć,
tego co jest w nas- to jest właśnie dusza. W takim razie co znaczy ten sen?
W końcu opowiedziałem sen mojemu
nauczycielowi i poprosiłem, żeby pomógł mi go zrozumieć.
-Uważaj i ucz się, bo tylko ogień jest
w stanie wypalić zło z człowieka. Nie słuchaj żadnych nauk tylko te, które
wypływają z ciebie. Jeśli chcesz spełnić swoje posłanie na ziemi, nie mów nic
innego, tylko to co, wypływa z twojej duszy.
(…)Pan myślał, ze
człowiek może istnieć a Jego świecie, w miłości. Ale człowiek z powodu swojej
niedoskonałości, a również ponieważ dał się prowadzić buntownikom- zgubił
drogę. Ale Stwóra cały czas daje możliwość powrotu każdemu, kto chce wrócić do
Jego świata.
Aby wszyscy razem mogli wrócić, trzeba zmienić ten świat, aby
samemu wrócić, wystarczy odnaleźć swoja duszę i iść za nią!
Wiele nauk o powrocie,
było błędnie rozumianych, lub celowo tak interpretowanych, aby służyły danej ideologii,
nauce. Natomiast jeśli chodzi o własny powrót, jego zaletą jest to, ze nie
potrzebujesz do tego innych. Można powiedzieć, że człowiek sam jest do tego
zdolny. A jeśli nie do końca sam, to zawsze są na Ziemi, tacy którzy już widzą
to Prawdziwe Światło. Są tacy, którzy wiedzą jak wyzwolić się z warstw
nałożonych na duszę i uwolnić z więzów karmy. Są, którzy pomagają oczyścić
aurę. Ucz się i ucz innych!
Naprawdę nic nie
rozumiałem, ale cały czas byłem pod wrażeniem mojego snu. Nie mogłem się uwolnić
od niego. Jak to, że ja, żyjący człowiek, którego Bóg stworzył na swoje
podobieństwo, mam się dzielić z inną istotą? To brzmi dla mnie niewiarygodnie.
Bardzo mi to zamieszało w głowie.
-To czym jest dusza?- zapytałem.
-Znajdź swoja duszę!
Nawiąż z nią kontakt, wtedy dostaniesz informacje z pierwszej ręki!
-I dusza wszystko
pamięta?- spytałem.
-Tak. Ponieważ dusz jest
stworzeniem wiecznym, więc i jej pamięć też.
-To jeśli dobrze
rozumiem, dusza ma też w pamięci chwilę stworzenia.
-Jak już mówiłem, tak-
padło w odpowiedzi.
-W momencie stworzenia,
dusza widziała tez Stwórcę?- pytałem z zaciekawieniem.
-Nie wiem. Ale jeśli masz
pytania, dostaniesz też odpowiedzi!- powiedział mój nauczyciel.
-A kto jest przywódca
buntowników? Kim jest ten, kto stworzył ten fizyczny świat? Dusza widziała też
jego? Moja dusza mogła go widzieć?- dopytywałem się.
-Tak. Ty żyłeś razem z
nim, można powiedzieć, że kochał cię jak własne dziecko. Tak pamięta go.-
odpowiedział.
-Niesamowite. I jak
wygląda?- dopytywałem się.
-Dobre pytanie. Tylko nieodpowiedniemu
człowiekowi je zadałeś.- odpowiedział.
-I jak rozpoznam dobro,
a po czym zło? I kiedy robię coś dobrego, a kiedy cos złego? A w ogóle po czym
poznam swoją duszę?- zapytałem.
-Przede wszystkim
najpierw zacznij szukać! Później zobaczysz! W twojej duszy i w tobie jest wiele
podobnych rzeczy. To co jest dobre w tobie, jest w twojej duszy, więc musicie być
podobni. Szukaj! Nie poddawaj się!- zachęcał mnie mój nauczyciel.
Wtedy pojawiło mi się w
głowie pewne pytanie, bo stało się dla mnie jasne, ze mój nauczyciel już doświadczył
tego wszystkiego, ponieważ moje pytania nie zaskakują go.
-Ty już znalazłeś swoja
duszę?
-Moja droga była
zupełnie inna. Poza tym, moja dusza nie przeszła tego wszystkiego co twoja. Ja
całkowicie zanurzyłem się w głąb mojej duszy, oczyściłem ja z warstw, a później
czekałem żeby przemówiła do mnie i przekazywałem dalej te nauki. I jak zaczęła
mówić, wyzwoliła się, zaczęła znowu żyć i na nowo stała się tą potężną, niezwyciężoną
i wiecznie żyjącym istotą, która przybyła od Stwórcy- odpowiedział.
(…)
-Jak mam iść drogą, o
której nic nie wiem? Tak naprawdę nawet nie wiem, czy to wszystko jest prawda!
-Naucz się tego,
powiedział mój nauczyciel, że na tej drodze przewodnią zasadą jest wiara! Jeśli
szukasz dowodów, zbaczasz z drogi.
(…)
-Jest Ktoś, kto w każdym
twoim życiu jest przy tobie, kto wie o
tobie wszystko i zna prawdę. Kto, jeśli poprosisz, pomoże ci. To twój
Przewodnik Duchowy! Wy nazywacie go aniołem stróżem. Ale nie oczekuj od niego,
że cokolwiek zrobi za ciebie, albo że podejmie za ciebie decyzje. Natomiast on na
pewno zaaprobuje twój dobry wybór.
-Czyli kasztany ja muszę
znaleźć, ale on mi powie czy to na pewno kasztany, lub czy je uważam za
kasztany?
-Tak. To jest dobre
porównanie.- powiedział.
-Hmm, dobrze- pogodziłem
się z tym. Jeszcze jedno pytanie. Gdzie znajdę mojego przewodnika puchowego?
-Jeśli zrobisz przegląd
swojego dotychczasowego życia, jeśli przeanalizujesz naszą dotychczasową drogę,
znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie- powiedział.
-Haa! Uwielbiam cię! Nie
ma pytania, do którego nie dodałbyś dodatkowego pytania! Czyli ja mam zrobić pierwszy
krok, mam znaleźć swojego przewodnika duchowego i nawiązać z nim kontakt?- tak
mam to rozumieć?
-Jeśli tak to
rozumiesz?- uśmiechnął się delikatnie.
-A gdzie w ogóle
znajduje się mój przewodnik duchowy? On zawsze jest obok mnie?- zirytowałem
się.
-Jeśli zwrócisz się do
niego z pytaniem, dostaniesz odpowiedź, ale uważaj na to abyś decyzje zawsze ty
podejmował, bo jemu nie wolno nałożyć na siebie karmy- ostrzegł mnie.
-Phi, w tej sytuacji ty
mogłbyś być moim przewodnikiem duchowym!- stwierdziłem.
-I proszę! Znalazłeś!-
ja nim jestem. Dlatego jest z tobą, żeby ci pomóc.- powiedział.”
niedziela, 1 lipca 2012
Rozmowy o człowieku i Duszy
(…)
-Dla Stwórcy nie jest bez znaczenia, to jak człowiek tutaj-na Ziemi- postępuje, jaką drogę wybiera.
-To dlaczego nie interweniuje?
-Bo decyzja powierzona jest samemu człowiekowi.
-Dlaczego Bóg myśli,
skoro do tej pory się nie udawało, to teraz się uda?
-Koniec świata nadejdzie- ale nie jest obojętne, co to oznacza. Jeden
koniec świata oznacza to, że dla człowieka, który stał się człowiekiem duchowym-
otworzy się droga do Uniwersum. Albo nastąpi definitywny koniec świata. I to
nie jest bez znaczenia.
-Dlaczego nie?
-Według Boga istnieje JEDNO prawo- prawo MIŁOŚCI. Natomiast człowiek- obecnie-
nie jest zdolny do życia w Miłości. Dlatego teraz nie może dopuści człowieka do
wejścia do Uniwersum. Dlatego też, przyporządkował każdemu człowiekowi Duszę,
aby ten z jej pomocą mógł się nauczyć jak wygląda życie w Uniwersum. Żeby
rozwinął się do tego stopnia, poziomu, żeby umiał żyć w Miłości. TYLKO W
MIŁOŚCI, bez jakichkolwiek ukrytych intencji.
-Rzeczywiście człowiek
nie jest w stanie żyć w czystej Miłości. Ale dlaczego? Skąd biorą się ta
podejżliwość?
-Człowiek, jako fizyczne stworzenie ma to w swojej naturze. Bo człowiek,
jak każda inna fizyczna istota musiał walczyć o utrzymanie się przy życiu. To
instynkt jak u zwierząt, który jest kluczem do przeżycia. Zawsze był czujny, żeby
nie stać się ofiarą, żeby nie wpaść w pułapkę, dlatego musiał zawsze uważać gdzie
jest zasadzka. Z czasem człowiek rozwijał się, stał się istota rozumną, ale tego
instynktu nic nie zniszczyło i to właśnie zawsze mu szepcze, żeby zawsze we
wszystkim szukał jakiś machinacji, podstępu, że to jakaś pułapka i żeby miał
możliwość ucieczki.
-Jest wielu którzy
tego nie rozumieją. Ci którzy szukają swojej Duszy, właściwie akceptuje Boga,
wyciąga w jego strona rękę, kto tego nie robi- odwraca się od Niego. Ale czy
można to tak skategoryzować?
-W interpretacji jest błąd. Bo nie Stwóra robi różnicę, ale człowiek.
Ten kto szuka Boga, szuka swojej Duszy, kto nie Jego szuka, oczywiście że nie
Jego znajdzie- idzie zupełnie inną drogą, zaprzecza Mu. Bo nieakceptowanie to
zaprzeczenie. Do tej pory, w okresie tolerancji tylko zaprzeczenie było
negowaniem, czyli konkretnie ktoś mając świadomość, widząc, że On istnieje i
jak może połączyć się z Nim, mimo wszystko szukał czego/kogoś innego,
czymś/kimś innym go zastąpił. To się zmieniło, ten kto nie Jego szuka- neguje
Go. To spowoduje, że wkrótce świat podzieli się; duża będzie przepaść między
dwoma „obozami”. Ciężko będzie przedostać się z jednego do drugiego, bo trudniej
będzie przejść człowiekowi z bardzo złego do bardzo dobrego, niż poruszanie się
między dwoma podobnymi.
Te znaki jeszcze nie są bardzo wyraziste tutaj na Ziemi, ale temu
wyjdzie na dobre, kto już teraz podejmie decyzje. Właściwie każdy powinien
teraz podjąć decyzję. Bo droga człowieka, zależy od kierunku który wybierze. I
im dalej zajdzie na danej drodze, tym
ciężej będzie zawrócić, a tym bardziej zmienić myślenie. Bo życie człowieka
jest takie jakie jest, to co naprawdę
się liczy, to sposób myślenia człowieka.(…)
wtorek, 26 czerwca 2012
Szczęście
Często rozmawiamy o tym, że coraz więcej osób wokół nas,
jest przygnębionych i jak negatywnie wpływa to na nasze samopoczucie. Ale
zauważyłam, że ludzie coraz częściej otwarcie przyznają się do tego, że nie są
szczęśliwi.
Gdy zadaję pytanie-dlaczego, w odpowiedzi wymieniane są:
sytuacja gospodarcza, finansowa, ogólne poczucie braku nadziei i wiary, itp.
Ale czy aby na pewno, to są prawdziwe powody tego stanu? To są źródła braku
szczęścia?
Może najpierw należałoby się zastanowić, co to jest
szczęście? Mało kto potrafi to powiedzieć, bo nie wielu wie. Czy można opisać
słowami, czym jest wolność, człowiekowi, który całe życie był i jest zamknięty?
Albo, czym jest światło, komuś, kto siedzi w ciemności? Znajdź powód dlaczego
jesteś zamknięty, a będziesz wiedział gdzie są drzwi prowadzące do wolności.
Zrozum, dlaczego siedzisz w ciemności, a zobaczysz drogę w stronę światła. Jedyny
powód, przez który czujesz się nieszczęśliwy, to wszelkiego rodzaju
zaprogramowane w twoim umyśle szablony, ideologie, przekonania. W dodatku są
one przyjęte na tak szeroką skalę, że do głowy ci nie przychodzi, żeby się nad
nimi zastanowić. Przyjmujesz wymyślone przez kogoś idee, reguły, co powoduje,
że widzisz siebie i otoczenie w krzywym zwierciadle, a takimi, jakimi jesteście
naprawdę. Rozejrzyj się wokół siebie i co widzisz? Ile jest wokół ciebie osób,
które są szczęśliwe? Ale nie takie osoby, które mówią, zapewniają o tym jak bardzo
są szczęśliwe, ale takie z których stan wewnętrznej harmonii-emanuje cała swoją
siłą. Dlaczego nie często spotykamy takie osoby? Droga do odnalezienia w sobie
tego stanu, nie jest łatwa. Trzeba umieć uwolnić się od wszelkich lęków, obaw,
zmartwień, żalu, gniewu. Natomiast normy kulturowe i społeczne, religia i
wszelkiego rodzaju granice, które ludzie sami sobie stworzyli, wzmacniają te
negatywne uczucia i nie pozwalają im na szczęście. Przy czym najsmutniejszy
jest fakt, że ludziom nawet do głowy nie przychodzi, że są nieszczęśliwi z
powodu zaprogramowania.
Co mam na myśli? Na przykład: ktoś jest przekonany, że bez
posiadania danej rzeczy, osoby, nie będzie szczęśliwy- bzdura. Zawsze mamy, to
co jest nam niezbędne. A ponieważ większość czasu marnujemy na myślenie czego
nie mamy, czego nam brak- nie zauważamy tego co mamy.
Inny przykład: będziesz szczęśliwy, gdy uda ci się spełnić
wszystkie marzenia. Czyli ma to oznacza, że nigdy nie osiągniesz szczęścia? Przecież
człowiek zawsze masz nowe pragnienia, bo to właśnie one napędzają nasze życie.
Spotykam się też często z takim podejściem, że zmiana np.
miejsca zamieszkania, miejsca pracy, towarzystwa, fryzury, sylwetki, itp.
pomoże w znalezieniu szczęścia- kolejna bzdura. Jest to naprawdę marnowanie
czasu, bo nie zmiana świata lub ludzi wokół ciebie, pomoże ci w znalezieniu
szczęścia, tylko zmiana twojego myślenia. Bo możesz mieć dom w najpiękniejszej
okolicy, wspaniały wygląd zewnętrzny i nadal być nieszczęśliwy.
Jak zmienić myślenie? Na pewno nie na siłę. Agresywne wyłamywanie się spod zasad,
ustawionych granic, lub uporczywe powtarzanie pozytywnych afirmacji, po pewnym
czasie spowoduje tylko jeszcze większą frustracje. Moim zdaniem, jedyną drogą
jest najpierw dojście do źródła zaprogramowania, a później uwolnienie się od
niego. A jak to zrobić? Nie mogę podać ogólnej recepty, bo jej nie ma, ponieważ
każdy człowiek jest inny. I to co pomoże jednemu, nie na pewno przyniesie
pozytywne efekty drugiemu- to tak, jak z garniturem szytym na miarę. Ale jedno
odnosi się do każdego człowieka- każdy z nas, dostał- największy jaki można-
dar od Boga- wolna wolę- możliwość wyboru. I każdy z nas, sam decyduje o tym,
czy buduje, czy niszczy swoje Szczęście.
niedziela, 24 czerwca 2012
Sztuką Jest- UMIEĆ ŻYĆ
To wielka sztuka umieć żyć.
Znajdować dobro, omijać zło.
Pragnąć miłości, lub bez niej być.
Docenić przyjaźń, nie zejść na dno!!!
To wielka sztuka umieć rozumieć...
... Ludzkie przywary i cudzy ból.
Czyjeś cierpienie, kruchość istnienia.
Istote grzechu, wymowe słów...
To wielka sztuka cieszyć się życiem...
Na przekór wichrom, żywiołom burz!!!
Umieć przeżywać uroki świata.
Trudne problemy, noce bez snu.
To wielka sztuka- witać uśmiechem...
Każdy dzień nowy, choć SERCE drży.
Wszak myśl ulotna powraca echem...
Sztuką Jest- UMIEĆ ŻYĆ!!!
/.../
Znajdować dobro, omijać zło.
Pragnąć miłości, lub bez niej być.
Docenić przyjaźń, nie zejść na dno!!!
To wielka sztuka umieć rozumieć...
... Ludzkie przywary i cudzy ból.
Czyjeś cierpienie, kruchość istnienia.
Istote grzechu, wymowe słów...
To wielka sztuka cieszyć się życiem...
Na przekór wichrom, żywiołom burz!!!
Umieć przeżywać uroki świata.
Trudne problemy, noce bez snu.
To wielka sztuka- witać uśmiechem...
Każdy dzień nowy, choć SERCE drży.
Wszak myśl ulotna powraca echem...
Sztuką Jest- UMIEĆ ŻYĆ!!!
/.../
sobota, 23 czerwca 2012
Medytacja
Kiedy zobaczyłam, że dzwoni do mnie Vera (niedawno wzięła
udział w moim kursie medytacji), wiedziałam, że coś się stało – i rzeczywiście
–była dość zaniepokojona. Nie rozumiała, dlaczego-nagle-nie może medytować, a
przez ostatni miesiąc bardzo dobrze jej szło, robiła wszystko tak jak mówiłam. A
teraz nic nie widzi, nie dostaje odpowiedzi na swoje pytania. Przyczyn takiego
stanu rzeczy jest parę, ale nie o tym chcę teraz pisać.
Jak powiedział pewien Mędrzec : najprostsze rzeczy są
najlepsze, ale to nie znaczy że najłatwiejsze. Bo co znaczy medytować?-rozluźnić
się, zrelaksować, otworzyć i już inaczej widzisz świat i wszystko idzie jak „po
maśle”? – zdecydowanie NIE.
Są dość sprzeczne poglądy, że życie ludzi, którzy
zdecydowali się rozpocząć spirytualna, wewnętrzną podróż – jak za dotknięciem
zaczarowanej różdżki, staje się lepsze i
łatwiejsze. Ale to dość mylne podejście, ponieważ zwłaszcza na początku – nie
jest tak. Z pewnego punktu widzenia, stajemy przed jeszcze większą liczbą
wyzwań, ponieważ postanowiliśmy poznać siebie takim jakim jesteśmy naprawdę.
Dojdziemy do wielu prawd o sobie i –co spotyka się często z wielkim
zaskoczeniem- że nasze życie to ucieczka, lub że gdzieś, bardzo głęboko
ukrywamy jakąś prawdę o sobie.
Więc co to jest medytacja? Sama medytacja to taki stan,
kiedy jesteśmy w innym stanie świadomości, ale to nie znaczy, że jesteśmy pozbawieni świadomości, lub w jakimś rodzaju
transu. W podobnym, innym stanie świadomości jesteśmy, gdy bardzo zagłębimy się
w czytanie książki, oglądanie filmu, lub gdy śpimy.
Medytacja umożliwia nam dostęp do takich informacji, do
których w stanie całkowitej świadomości, nie mamy dostępu. Możemy się dostać do
różnych informacji, doświadczeń, uczuć i wspomnień przeniesionych z poprzednich
żyć, co pomoże zrozumieć nam powody pewnych naszych zachowań i reakcji, oraz
znaleźć źródło różnego rodzaju blokad wewnętrznych.
Czy każdy da radę medytować? –TAK. Regularna medytacja
(codzienna 15-20 minutowa) pomoże znaleźć odpowiedzi praktycznie na każde
pytanie.
Ja używam medytacji nie tylko do oczyszczenia aury z
negatywnych myśli, myślobytów, oczyszczenia czakr, ale również aby łatwiej
znaleźć rozwiązanie problemów z którymi spotykam się na co dzień- np. jakie
wyjście w danej sytuacji jest dla mnie najlepsze?, dlaczego boli mnie głowa,
krzyże (wiemy, że fizyczne dolegliwość, choroby mają swoje źródło w stanie
naszej Duszy), jakie wydarzenia przyniesie najbliższy miesiąc? Z pomocą
medytacji w ciągu 2 tygodnie znalazłam wymarzone mieszkanie, ponieważ widziałam
na której stronie internetowej powinnam szukać i widziałam mniej więcej w
jakiej okolicy będzie (i od ponad roku, cieszę się nowym Domem).
Ogromna ilość możliwości otwiera się przed nami –w każdej
dziecinie życia- jeśli zaczniemy poznawać kim i jacy jesteśmy naprawdę. Dużo
szybciej i łatwiej znajdziemy rozwiązania problemów i różnych sytuacji. Z innej
perspektywy widzimy to, co powinniśmy nauczyć się lub zmienić w sobie, po to
,aby w każdej dziedzinie życia być szczęśliwym i znaleźć wewnętrzną harmonię.
Istnieje wiele, różnych technik medytacji. Gdy szukasz tej,
która jest dla ciebie odpowiednia, zwróć uwagę, nie tylko na to, która z metod
pomoże ci najlepiej się zrelaksować, ale również na to, w której z tych metod
ty kierujesz, ty stawiasz pytania, która daje ci możliwość kontaktu z twoim
Przewodnikiem Duchowym. Często używane jest pojęcie Anioła Stróża, ale to kwestia
nazywnictwa i nie to jest istotną sprawą, tylko fakt, że możemy się z nim
spotkać, prosić o radę, pomoc nie tylko w medytacji. On zawsze nam pomoże,
kiedykolwiek go o to poprosimy. Zawsze i wszędzie jest obok nas, nawet jeśli
teraz, w tej chwili nie słyszysz, nie czujesz jego obecności.
Medytacja nie tylko ułatwia proces oczyszczania aury, ale z
czasem siła myśli będzie o wiele silniejsza, czyste energie będą z ciebie
emanować, co przyciągnie więcej pozytywnych ludzi i sytuacji.
Opiszę medytacje, którą zawsze rozpoczynam kursy medytacji –
wypróbuj:
Połż się (jeśli chcesz, włącz muzykę medytacyjną). Napnij
wszystkie mięśnie, trzymaj je napięte parę sekund, potem rozluźnij i wypuść
powietrze. Zrób tak 3x. Potem policz od 5 do 1 i wyobraź sobie łąkę, swoją
ulubioną łąkę. Na łące jest ognisko- podejdź do niego i wrzuć do niego
wszystkie swoje myśli- pozytywne i negatywne, opróżnij swoją świadomość. A
teraz rozejrzyj się, co jest na łące. Jak oglądniesz wszystko, policz od 1, do
5.
Łąka obrazuje obecny
stan twojej Duszy. Wszystko co na niej zobaczysz, znajdziesz ma znaczenie.
Często jest to oznaczenie symboliczne. Ile ludzi, na tyle sposób można wyjaśnić
obrazy widziane w medytacji, ponieważ każdy człowiek jest inny.
Zapraszam do wyruszenia w tą niezwykłą podróż.
Nowy Świat
Od czasu do czasu, roztrząsany jest temat końca świata,
różnego rodzaju przepowiedni, wróżb i proroctw z tym związanych. Natomiast według
wszelkich informacji do których mam dostęp (dzięki pomocy mojego Mistrza i
Przewodnika Duchowego) to czego ludzie tak bardzo się bali- już się stało. Koniec
już nadszedł- teraz już żyjemy w Nowym Świecie. Przy czym, ten temat dotyczy całkowicie
strefy duchowej człowieka. Zadaniem każdego człowieka jest odnalezienie i oczyszczenie
swojej Duszy. Nowy Świat oznacza, że zajmujemy się sobą a nie tym co jest wokół
nas, bo nie to świadczy o naszej wartości ile czegoś mamy, ale jak silna jest
nasza wiara (przy czym nie jest tu mowa o religii). Każdy zobowiązany jest
robić to dla swojej Duszy. Każdy jest odpowiedzialny tylko za samego siebie. Już
nie ma czasu na błąkanie się okrężnymi drogami i ślepymi zaułkami. „Chcę”-bo
człowiek „chce”- przekształca się w „akceptuję”, bo Dusza zna tylko drogę
akceptację.
Ten kto znajdzie swoją Duszę (zagubioną gdzieś pod warstwami
różnego rodzaju ideologii, teorii, zaprogramowań) będzie uratowany, ten kto się
tym nie zajmie może być stracony. Każdy ratuje sam siebie. Każdy człowiek szukający
swojej Duszy i doświadczający otaczający go świat przez świadomość duchową (czyli
przez pryzmat swojej Duszy)- ratuje siebie. Natomiast ludzie, którzy zajmą
się tłumaczeniem i wyszukiwaniem pretekstów
dlaczego tego nie robią- będą zgubieni. Teraz już nie ma czasu na tłumaczenie-
teraz nadszedł czas na czyny. Przy czym absolutnie nie chodzi o tworzenie
nowych wyznań, religii, grup czy sekt- wręcz przeciwnie.
Każdy kto znajdzie swoja Duszę, z jej pomocą znajdzie drogę
do Domu.
Człowiek ma żyć w Miłości, kochać przede wszystkim siebie samego i swoja
Duszę- to zawsze powinien mieć na uwadze. Najważniejszym zadaniem każdego człowieka
jest odnalezienie swojej Duszy i oczyszczenie jej (m.in. z wszelkiego rodzaju
negatywnych obciążeń przeniesionych z poprzednich wcieleń, ale i z tego co
napakował na nią w obecnym życiu). Natomiast zadaniem każdego człowieka, który już
oczyścił swoja Duszę (lub już się tym zajął), jest pomoc każdemu innemu
człowiekowi (wskazać drogę, kierunek) i nie ma znaczenia kim i jaki jest ten
człowiek. Stwórca przesłał wiadomość na Ziemie- Nowy Świat musiał nadejść,
nadszedł czas na czyny. Do tej pory tylko się mówiło i przygotowywało ludzi do
tego co nastąpi, ale teraz trzeba przejść do czynów.
Kiedy ciało umrze, Dusza wyrusza w drogę powrotna do Domu,
ale człowiek nie musi umrzeć aby jego Dusza trafiła do Nieba. Bez względu na to,
czy Dusza żyje w ciele człowieka na Ziemi, czy z lęku ukrywa się w innej dymensji,
strefie, Stwórca otacza każdą z nich Miłością. Teraz jeszcze Ojciec z Miłością
troszczy się o każde swoje dziecko i stworzenie, ale lepiej żeby człowiek nie
dowiedział się jaki On jest, jak się rozgniewa.(…)
czwartek, 7 czerwca 2012
Słyszałeś śpiew tego ptaka?
„Hinduiści indyjscy
utworzyli czarujący obraz relacji między Bogiem a jego stworzeniem. Bóg
"tańczy" swoje stworzenie. On jest tancerzem, stworzenie jest tańcem.
Taniec jest czymś innym niż Tancerz, lecz mimo to nie może istnieć niezależnie
od Niego. Nie jest rzeczą, którą możesz zabrać do domu w pudełku, jeśli ci się
spodoba. Gdy Tancerz się zatrzymuje, taniec przestaje istnieć.
W swym poszukiwaniu
Boga człowiek myśli za dużo, za dużo rozważa, za dużo mówi. Nawet kiedy
kontempluje ten taniec, który nazywamy stworzeniem, cały czas myśli, mówi (do
siebie lub do innych), rozważa, analizuje, filozofuje. Słowa, słowa, słowa...
Hałas, hałas, hałas...
Milcz i patrz na
taniec. Po prostu, patrz: gwiazda, kwiat, zbutwiały liść, ptak, kamień...
Nadaje się do tego każda część tańca. Patrz. Słuchaj. Wąchaj. Dotykaj. Smakuj.
I bez wątpienia zobaczysz Jego, Tancerza we własnej osobie.
Uczeń ciągle się skarżył swemu mistrzowi zen:
-Stale ukrywasz przede
mną ostatnią tajemnicę zen.
I nie chciał wierzyć w
zaprzeczenia mistrza.
Pewnego dnia mistrz zabrał
go na spacer w góry.
Gdy szli, usłyszeli
śpiew ptaka.
-Słyszałeś śpiew tego
ptaka? - zapytał go mistrz.
-Tak - odpowiedział
uczeń.
-No więc dobrze, teraz
już wiesz, że nic przed tobą nie ukrywałem.
-Tak - przytaknął
uczeń.
Jeśli rzeczywiście
słyszałeś jak śpiewa ptak, jeśli rzeczywiście widziałeś drzewo... powinieneś
wiedzieć więcej, niż wyrażają słowa i pojęcia.
Co mówisz? Że
słyszałeś śpiew dziesiątków ptaków i widziałeś setki drzew? Zgoda. Ale to, co
widziałeś, to było drzewo czy jego opis? Jeśli patrzysz na drzewo i widzisz cud
- wtedy wreszcie zobaczyłeś drzewo!
Czy twoje serce
napełniło się kiedyś niemym podziwem, kiedy usłyszałeś śpiew ptaka?”A.de Mello
Mała rybka
"- Przepraszam panią -
rzekła jedna morska ryba do drugiej - jest pani starsza ode mnie i bardziej
doświadczona, pewnie będzie mi pani mogła dopomóc. Proszę mi powiedzieć, gdzie
mogę znaleźć to, co nazywają oceanem? Szukałam już wszędzie - bez rezultatu.
- Oceanem jest
miejsce, gdzie teraz pływasz - odpowiedziała stara ryba.
- To? Przecież to
tylko woda... A ja szukam oceanu - odparła rozczarowana młoda ryba odpływając,
by szukać gdzie indziej.
Przyszedł do mistrza w stroju sannyasi i przemówił językiem sannyasi:
Przyszedł do mistrza w stroju sannyasi i przemówił językiem sannyasi:
- Szukałem Boga przez
całe lata. Zostawiłem dom i szukałem wszędzie, gdziekolwiek On mówił, że jest:
na szczytach gór, w środku pustyni, w milczeniu klasztorów, i w lepiankach
ubogich.
- I spotkałeś Go? -
zapytał mistrz. - Byłbym pyszałkiem i kłamcą, gdybym powiedział, że tak. Nie,
nie spotkałem Go. A ty?
Cóż mistrz mógł
odpowiedzieć? Zachodzące słońce zalewało pokój promieniami pozłacanego światła.
Setki wróbli świergotało na zewnątrz, w gałęziach pobliskiego bananowca. Z
daleka słychać było swoisty hałas ulicy. Komar bzyczał przy uchu ostrzegając,
że zamierza atakować... I mimo to ten biedny człowiek mógł usiąść sobie tutaj i
powiedzieć, że nie spotkał Boga, że ciągle szuka!
Po chwili zrezygnowany
wyszedł z domu mistrza. Poszedł szukać gdzie indziej.
Przestań szukać, mała rybko. Nie ma czego szukać. Musisz tylko stanąć
spokojnie, otworzyć oczy i patrzeć. Nie możesz Go nie zobaczyć." A.de Mello
środa, 30 maja 2012
Wewnętrzna harmonia
Oto obraz człowieka: wyobraz sobie nieskazitelnie
czystą Duszę, okrytą wieloma wartwami. Każda wartwa to m.in.różnego rodzaju
zaprogramowania, blokady, ideologie, oraz negatywne rzeczy (klątwy, symbole,
myślobyty) przyniesione z poprzednich wcieleń. Do tego dochodzi nowa warstwa,
którą teraz tworzysz– czyli to wszystko co robisz w obecnym życiu.
Jeśli poświęcimy czas na oczyszczenie swojej
Duszy, zaczniemy uwalniać ją z tych warst, będziemy na jak najlepszej drodze do
Zródła. Zaczniemy poznawać siebie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Ten kto
zdecyduje się wsiaść do „duchowego pociagu” powinień mieć świadomość, że droga
będzie dość kręta, pojawią się różne stacje, na których zatrzyma się czasem na
chwilę, czasem na dłuższy czas. Zdaży się też, że bardzo długo nie będzie widać
celu. Wtedy pozostaje tylko Wiara, świadomość że wcześniej czy pózniej osiągnie
cel. Co jest tym celem? Wewnętrzna harmonia. Ważne jest, aby zawsze pamiętać o
tym celu, bo podróż- proces przeobrażenia, o ile dla Duszy jest jak uwolnienie się „spod ucisku”,
dla samego człowieka, jest dość bolesnym procesem przemiany, który zaczyna się
burzeniem. Nie jest bowiem łatwo samemu rozbierać, kamien po kamieniu mur, który
sami sobie wybudowalismy, po to żeby bronił nas przed bólem i smutkiem. A jak
sie przy tym okazuje, ten mur zatrzymuje też wszelkie dobro, które na nas
spływa. Jedyna droga, która prowadzi do wewnętrznej harmonii, to ta która
umożliwia nam uwolnienie się od wszelkiego fałszu, przywiązań, przyzwyczajeń,
lęków, bo właśnie wtedy dostajemy bilet na przejechanie do następnej stacji-
wtedy podwyższamy poziom swojej świadomości duchowej. Najczęściej w tym
momencie „na scena wkracza” ludzkie Ego, które za wszelka cenę chce zawrócić go
z tej drogi. Lęk, obawy, przywiąznie, to są narzędzia, którymi posługuje się Ego.
Dusza ich nie zna, nie rozumie ich działania. Te uczucia pojawiają się, gdy nie
jesteśmy wstanie przyjąć, zaakceptować drogi którą wskazuje nam Dusza. Wtedy,
gdy nie jesteśmy wstanie skoncentrować uwagi na obecnej chwili, Ego przejmuje kontrolę
nad człowiekiem i za wszelką cenę stara się go zatrzymać w kleszczach
przeszłości lub przyszłości, przez ciągłe przypominanie o wszelkiego rodzaju
negatywnych rzeczach związanych z tymi dwoma strefani czasu. To jest właśnie
sposób działania Ego- nie pozwala na spokój, na życie tu i teraz. Tworzy nowe lub
przypomina stare obrazy przepełnione lękiem, obawami, niepewnością, żalem,
smutkiem.
Dlaczego ważne jest stworzenie harmonii między
Duszą a Ego? Ponieważ właśnie ten rodzaj równowagi jest podstawą naszego
jestestwa. Ego daje możliwość istnienia Duszy w fizycznym świecie. Natomiast z
pomocy Duszy możemy otworzyć się na świadomość duchową i doświadczyć
wszystkiego tego, co się dzieje w świecie duchowym. Ego to umysł, analityczne
myślenie, Dusza natomiast to serce, bezwarunkowa Miłośc. Każde z nich jest
niezbędne do naszego istnienia. Przy czym, tylko stan harmonii miedzy Ego i
Duszą, pozwala abyśmy poczuli przepływającą przez nas Miłość Stwórcy. Nauki,
które dostajemy na poziomie duchowym i które pomagają nam w rozwoju duchowym, Ego
pomaga nam zastosować, w świecie fizycznym.
Natomiast, gdy pojawia sie dysharmonia, i Ego
przejmie kierowanie, zaczyna nam dyktować jakie kroki mamy podjać, po to, aby
zaspokoić jego potrzeby, zachcianki. W świecie fizycznym istnieje mnóstwo
szablonów, ideologii,reguł i są one idealne dla ludzkiego Ego, ponieważ
człowiek musi zużyć wiele energii, aby dostosowywać się do nich. Dusza nic nie
wie o zasadach i granicach- zna tylka jedną drogę, drogę bezwarunkowej Miłości.
Niestety, ludzie spędzają o wiele więcej czasu na
wzmacnianiu swojego Ego, niż na czyszczeniu swojej Duszy. Przywiazują o wiele
wiekszą wagę do sukcesów, uznania, do tego jakie zdanie mają o nich inni. Tym
samym potrzeby Duszy zepchnięte są na dalszy plan lub zostaja zupelnie
pominięte, nie brane pod uwagę. Wtedy dochodzi do rozdzielenia się Ego i Duszy,
powstaje między nimi przepaść. Ego z największym poświeceniem, robi wszystko,
aby odnieść sukces (cokolwiek by to oznaczało w danej sytuacji) i doprowadza do
tego, że człowiek różnego rodzaju działaniami, decyzjami odwraca swoją uwagę od
pragnień Duszy.
Natomiast w monencie kiedy człowiek usłyszy,
zwróci uwagę na głos Duszy i zdecyduje się wsiąść do „pociągu duchowego” aby wyruszyć
w tą daleką podróż- przebudzi się i dojdzie do wielu przekonań, m.in. że sam
decyduje jak przeżyje własne życie. To własnie w czasie tej podróży każdy
znajdzie sposób na zbudowanie i umacnienie równowagi między Duszą i Ego, co
pomoże utrzymać harmonię również w świecie fizycznym. Między innymi tego
dotyczy świadomości duchowa. Stan, gdy Ego i Dusza współpracują ze soba. Stan
oświecenia. Przy czym, ten stan nie jest czymś wzniosłym, dostępnym dla
wybranych. Bycie oświeconym to stan w którym wewnętrzne światło emanuje z
człowieka cała swoją siłą. Osoba żyjąca według świadomości duchowej, nie tylko
dotrze do swojej Duszy, ale patrząc na każdego innego człowieka wyczuje
istniejącą w nim Dusze- i to daje nam najgłębszy kontakt z Bogiem. Przy czym,
nie znaczy to, że należy Ego podporządkować Duszy. Bez aktywnego Ego, Dusza nie
może swodobnie istnieć w fizycznym świecie. Tylko wtedy, gdy Ego i Dusza są
współpracującymi ze soba partnerami, człowiek ma szansę płynnie przetańczyć
magiczny taniec życia.
~~***~~
„Przypomnij
sobie uczucie, jakiego doświadczasz, gdy ktoś cię chwali, kiedy jesteś uznany,
zaakceptowany, oklaskiwany. A teraz zestaw je dla kontrastu z uczuciem, jakiego
doznajesz na widok zachodu lub wschodu słońca, lub w ogóle przyrody, albo kiedy
czytasz książkę czy oglądasz film, który ci się naprawdę podoba. Staraj się
odświeżyć w sobie to ostatnie uczucie i porównaj je z pierwszym, które przeżywałeś,
gdy cię chwalono. Zrozum, że ten pierwszy rodzaj uczucia pochodzi z szukania
swojej własnej chwały i stawiania siebie na pierwszym miejscu. Jest to uczucie
z tego świata. Drugie uczucie natomiast pochodzi ze spełnienia aspiracji i nadziei,
jest to uczucie duszy.
A oto inny kontrast. Przypomnij sobie
uczucie, którego doznajesz, gdy odnosisz sukces, gdy udaje ci się czegoś
dokonać, kiedy jesteś na górze, gdy wygrasz grę lub zakład, albo wychodzisz
zwycięsko z dyskusji. I porównaj je z twoim uczuciem, gdy cieszy cię praca,
którą wykonujesz, gdy jesteś nią pochłonięty, albo gdy sprawia ci przyjemność
to, co w tej chwili robisz. I znów zauważ jakościową różnicę między uczuciem
światowym a uczuciem duszy.
I jeszcze jeden kontrast. Przypomnij sobie,
jak się czułeś, gdy miałeś władzę, gdy byłeś szefem, a ludzie patrzyli na
ciebie z dołu i słuchali twoich rozkazów, albo kiedy byłeś osobą popularną.
Zestaw teraz to światowe uczucie z uczuciem zażyłości i koleżeństwa wtedy, gdy
prawdziwie radowałeś się z towarzystwa przyjaciela lub grupy kolegów, z którymi
wesoło spędziłeś czas wśród śmiechów.
Gdy już to zrobiłeś, spróbuj zrozumieć
prawdziwą naturę uczuć światowych, mianowicie uczuć związanych z szukaniem
własnej chwały, uczuć związanych z wybijaniem się na czoło. Te uczucia nie są
naturalne. Wymyśliło je twoje społeczeństwo i twoja kultura po to, by uczynić
cię bardziej produktywnym i by można było sprawować nad tobą kontrolę. Te
uczucia nie ożywiają cię i nie przynoszą szczęścia, które przeżywasz,
kontemplując naturę lub radując się towarzystwem przyjaciół albo ciesząc się
swoją pracą. Ich celem jest wzbudzić dreszcz emocji, podniecenie... i pustkę.
Postaraj się poobserwować samego siebie w
ciągu dnia albo podczas jednego tygodnia i pomyśl, ile czynności, które
wykonałeś, ile działań, w które byłeś zaangażowany, pozostało nie splamionych
pragnieniem tych dreszczy, tego podniecenia, które rodzą jedynie pustkę, chęć zwrócenia
na siebie uwagi, uznania, sławy, popularności, sukcesu czy władzy.
Przyjrzyj się otaczającym cię ludziom.
Czy jest wśród nich choć jedna jedyna osoba, która nie byłaby uzależniona od
tych światowych uczuć? Jedna jedyna osoba, która nie byłaby przez nie
kontrolowana, nie pragnęła ich, nie spędzała każdej minuty swego życia na
świadomym czy nieświadomym ich poszukiwaniu? Gdy to zobaczysz, zrozumiesz, jak
ludzie starają się zyskać świat, a zyskując go, tracą dusze. Przeżywają puste
życie, pozbawione ducha.
Proponuję ci rozważyć następującą
przypowieść, która jest obrazem życia. Autobus pełen turystów przemierza
przepiękną okolicę; wokoło pełno jest jezior, gór, rzek i łąk. Ale zasłony w
oknach są opuszczone i turyści nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jaki widok
rozpościera się na zewnątrz autobusu. Spędzają podróż na sprzeczkach, kto
powinien zająć najbardziej honorowe miejsce w autobusie, kogo powinno się
oklaskiwać, kto jest najbardziej godny zainteresowania. I tak to trwa aż do
końca podróży.”A. de Mello
Samopoznanie
Coraz częściej słyszymy w różnego rodzaju
programach telewizyjnych, czytamy w magazynach, jak ważne jest samopoznanie. Wszyscy
podkreślają, że poznanie siebie, ułatwi odnoszenie sukcesów w każdej dziedzinie
życia i stało się to sloganem reklamowym dla różnego rodzaju treningów i
kursów, poruszających ten temat. Takie zajęcia najczęściej polegają na
charakteryzacji poszczególnych typów osobowości, odegraniu różnych scenek obrazujących
jakąś konfliktową sytuację i rozmowie, kto jakie sytuacje przeszedł w swoim
życiu. Natomiast- moim zdaniem, mówiąc o samopoznaniu, poruszamy o wiele
bardziej złożony temat, a jego korzenie tkwią, w naszym dzieciństwie lub nawet
w poprzednim życiu.
Dziecko, doskonale
wyczuwa, co kryje się w spojrzeniu, barwie głosu drugiej osoby. Jeśli odczytuje
z nich, że nie jest wystarczające dobre lub, że zle coś zrobiło, to
interpretuje w ten sposób, iż musi robić o wiele więcej, o wiele lepiej, po to
żeby być akceptowanym, kochanym. Jeśli
często słyszy, że coś znowu jest żle, że trzeba było daną rzecz zrobić inaczej,
po pewnym czasie zacznie utożsamiać się ze stwierdzeniem, że jest głupi i
niezaradny. Zaczynie coraz częściej odnosić wrażenie (z czasem myśleć), że nie
zasługuje na Miłość, że jest nie kochane, nie akceptowane. Będzie koncentrować się, tylko na spełnianiu oczekiwań jakie
stawiają mu w szkole i w domu. Coraz częściej robi rzeczy, którymi może zwrócić
uwagę na siebie. Zdarza się, że robi coś, co jest ponad jego siły. A cel jest
jeden- Miłość.
Póżniej, w dorosłym
życiu taka osoba na różne sposoby stara się przypodobać wszystkim, żeby tylko zdobyć
aprobatę. Często jest w stanie znosić , „przełykać”, wyrzekać się wielu rzeczy,
żeby być pochwalonym. Robi rzeczy na które w ogóle nie ma ochoty, bierze na
siebie coraz więcej spraw i obowiązków, podejmuje się odgrywania coraz większej
ilości ról. Mężczyzna będzie dążył do tego, by być wzorową głowa rodziny, super
kumplem i przyjacielem od serca. Kobieta natomiast, zachowuje się jakby chciała
wygrać mistrzostwa, nie tylko w pracy, ale i w domu, jako troskliwa matka,
wierna partnerka, cudowna kochanka i wspaniała kucharka w jednym. A wszystko to
stara się robić z uśmiechem i nie wyczerpaną energią. Oczywiście można
spróbować przeżyć całe życie, odgrywając
role supermana, ale tak naprawdę da się
tak żyć, tylko przez jakiś czas… Po pewnym czasie przychodzi zmęczenie, zobojętnienie,
oziębienie, znika promieniująca z głębi Duszy radość, która była napędzana
Akceptacją i Miłością. I przychodzi chwila, kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę,
że czegoś nam brakuje. Zaczynamy szukać winnych za nasze nieszczęśliwe życie,
jakby to ktoś inny był odpowiedzialny za nasze niepowodzenia, a my staliśmy się
jedynie ofiarą. Coraz bardziej zamykamy się w tworzonym przez nas samych- poczuciu
nieszczęścia. Przypominamy sobie coraz więcej sytuacji, kiedy czuliśmy się
zranieni, obrażeni, niezrozumieni, ale nigdy o tym nikomu nie mówiliśmy. I
użalając się tak nad sobą, jeszcze bardziej pogrążamy się w morzu negatywnych
myśli. Szukaliśmy szczęścia i Miłości w innych ludziach, a nie w sobie i teraz
czujemy się zagubieni. Nie wiemy tak naprawdę, kim i jacy jesteśmy, bo zawsze
byliśmy uzależnieni od kogoś, ktoś inny kierował naszymi uczuciami. Naszym
celem było spełnienie oczekiwań innych- wyrzekając się siebie i przestaliśmy w
ogóle myśleć o sobie. Z czasem, pod wpływem żalu i goryczy stajemy się osobą o
„sercu z kamienia” i nieczułą na Miłość.
Bywa, że w
dzieciństwie doświadczyliśmy, że uczucia są mało ważne, wręcz nieistotnie
ponieważ wszystko inne – to co fizyczne, „przyziemne” było ważniejsze. Może byliśmy bardziej
wrażliwi i uczuciowi niż inni, co spotykało się z docinkami, że jesteśmy nazbyt
delikatni. W konsekwencji, coraz mniej mówiliśmy o swoich uczuciach, coraz
rzadziej je okazywaliśmy, co spowodowało powstanie sporej ilości różnego
rodzaju blokad uczuciowych i wewnętrzne zamknięcie. Nauczyliśmy się, w różny
sposób, omijać konfliktowe sytuacje lub uciekać przed nimi. Jako dorosła osoba
wybieramy jedną z dwóch postaw: chowamy głowę w piasek lub traktujemy sprawę,
zdarzenie jakby jej nie było, nie zdarzyła się- czyli problemu nie ma.
Również w dzieciństwie
kształtuje się, idące w parze z Miłością-Zaufanie. Jeśli w tym okresie
doświadczyliśmy, że w stosunku do bliskich osób możemy być bezgranicznie
szczerzy, możemy powiedzieć wszystko i zostaniemy wysłuchani, bez negatywnych
komentarzy i „pouczających wykładów”, nasza pewność i wiara w siebie, oraz
poczucie bezpieczeństwa znacznie się wzmocniły. Niestety wielu rodziców, jest
zdania, że wiele spraw lepiej przemilczeć, uważają bowiem, że dziecko i tak
tego nie zrozumie, lub mówią o czymś zdawkowo, czy „półprawdę”. Takie sytuacje
są niejasne, niezrozumiałe dla dziecka, co powoduje że nasila się w nim poczucie
braku bezpieczeństwa. Nie wie, na kogo i na co może liczyć. Czuje się
niepewnie, zaczyna szukać winy w sobie. Pózniej pojawiają się wszelkiego
rodzaju wątpliwości, obawy i brak umiejętności podjęcia decyzji, praktycznie w każdej sytuacji.
Jakie jest najlepsze
rozwiązanie? Zabrzmi to banalnie prosto: pokochać się siebie!!! To jest punkt
wyjściowy, który jest zarazem źródłem naszych kontaktów z rodzicami, dziećmi,
znajomymi, kolegami, z partnerem, w pracy. Dlatego ważne jest zrozumienie
pewnych naszych zachowań, schematów, idei które zostały w nas „zaprogramowane”.
Dobrze jest nauczyć się odcinać od uczuć innych, bo to nas tylko obciąża i
przeszkadza w dalszym rozwoju. Jest to ważne też dlatego, bo wychowując
dziecko, nieuchronnie przykazujemy mu wszystkie pozytywne i negatywne uczucia
jakie są w nas. Na przykład: w pierwszych 7 latach dziecko uczy się m.in.
tulić, obejmować, głaskać- te doznania (lub ich brak) zostaną w nim na całe
życie. Jeśli rodzic, ma jakąkolwiek blokadę z tym związaną- nie umie tego dać
swojemu dziecku.
Często się mówi, jaki bezduszny
i ubogi w Miłość jest ten Świat. Jest to dlatego ciekawe, bo wszyscy pragną być
bezwarunkowo kochani, akceptowani- takimi jakimi są. Problem jest natomiast w
tym, ze wszystko robimy odwrotnie: żyjemy według szablonów i reguł stworzonych
przez innych, stawiamy warunki Miłości. Mówimy np. do partnera, dziecka: jeśli
zrobisz to ,czy tamto będę szczęśliwy, lub jeśli tego nie zrobisz, nie będę
pewna, że mnie kochasz. A przecież klucz do szczęścia jest w nas samych. W
ciągu jednego dnia, przeciętnie 60tys. myśli przebiega przez umysł człowieka-
zastanówmy się ile z nich jest pozytywnych, jak my sami, oceniamy siebie, co myślimy
o sobie? Nie wykluczone, że zastanawiając się nad tymi tematami, wrócą
wspomnienia z dzieciństwa- to, co ktoś mówił o nas, jaką etykietkę nam
przyczepiono. Wiele osób jest w „tarapatach”, gdy się prosi je o wymienienie
paru pozytywnych cech. Nie mówiąc już o tym, by powiedzieli w czym są wyjątkowi,
niepowtarzalni. To tylko potwierdza fakt, jak bardzo nie znamy samych siebie.
Odpowiedzi na
wszystkie pytania, jakie sobie zadajemy, które dotyczą naszych obaw, strachu,
tego co nas hamuje, znajdziemy w nas samych. Bo czy jest bardziej wiarygodne
zródło, niż własna Dusza? Kiedy przyznamy się do własnych potrzeb i pragnień,
poznając siebie, po pierwsze-nie ulegamy wpływom z zewnątrz. Po drugie- zaczniemy sami kierować
własnym życiem i nie będziemy obwiniać innych za nasze niepowodzenia. Po
trzecie- dowiemy się czym jest Szczęście.
poniedziałek, 28 maja 2012
Podręcznik wojwnika światła
„-A kim jest wojownik
światła?
-Człowiekiem, który
umie docenić, jakim cudem jest życie; który do samego końca walczy o to, w co
wierzy i potrafi usłyszeć bicie dzwonów kołysanych w głębinach oceanu.
Mężczyzna nigdy dotąd
nie sądził, że jest wojownikiem światła. Nieznajoma zdawała się czytać w jego
myślach:
-Wszyscy to potrafimy.
Ale nikt nawet nie podejrzewa, ze jest wojownikiem światła. Każdy człowiek może
nim być.
(…)
Wojownik światła
zauważa, że niektóre sytuacje w życiu powtarzają się. Często staje przed
problemami, z jakimi już się zetknął. Wtedy wpada w rozpacz. Wydaje mu się, ze
nie uda mu się zrobić kolejnego kroku naprzód, ponieważ trudności i kłopoty
znowu powracają. ”Przecież już kiedyś przeszedłem to samo”-skarży się w duchu.
„Co prawda, już kiedyś to przeżyłeś-odpowiada jego serce-ale nigdy tego nie
pokonałeś”. Dopiero wtedy wojownik pojmuje, że doświadczenia, które powtarzają
się wielokrotnie, maja jeden jedyny cel: nauczys go tego, czego jeszcze nie
potrafi.
(…)
Każdy wojownik światła
bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła
zdradził i skłamał w przeszłości.
Każdy wojownik światła
utracił choć raz wiarę w przyszłość.
Każdy wojownik światła
cierpiał z powodów spraw, które nie były tego warte.
Każdy wojownik światła
wątpił w to, że jest wojownikiem światła.
Każdy wojownik światła
zaniedbywał swoje duchowe zobowiązania.
Każdy wojownik światła
mówił ”tak”, kiedy chciał powiedzieć „nie”.
Każdy wojownik światła
zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest
wojownikiem światła.
Bowiem doświadczył
tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem.
(…)
Wojownik światła zna
wagę intuicji. W ferworze walki trudno rozmyślać o ciosach wroga. Zawierza
swojemu instynktowi i jest posłuszny podszeptom anioła stróża. W czasie pokoju
odgaduje znaki, które mu zsyła Bóg. Ludzie mówią: „To szaleniec!” albo: „On
żyje w urojonym świecie!”. Albo jeszcze: „Jak można wierzyć w rzeczy całkowicie
pozbawione logiki?”. Lecz wojownik wie, że intuicja jest mową Boga. Nie
przestaje więc słuchać rad wiatru i rozmawiać z gwiazdami.
(…)
Wojownik światła
odkrył, że lepiej podążać za światłem. Zdradzał, kłamał, zbaczał ze swojej
drogi, zrywał rozejmy. A i tak wszystko nadal mu się udawało, jak gdyby nigdy
nic. Jednak otchłań pojawia się niespodziewanie. Można postawić tysiąc pewnych
kroków, a jeden jedyny krok może się nagle okazać zgubny. A więc wojownik
zatrzymuje się na czas. Zatrzymuje się, bo usłyszał cztery uwagi: „Zawsze
popełniałeś błędy. Jesteś zbyt stary żeby się zmienić. Nie jesteś zdolny. Nie zasługujesz
na to.” Wtedy podnosi oczy ku niebu, i jakiś głos mówi mu: „Każdy człowiek
popełnia błędy. Darowałem ci twoje winy, ale nie mogę ci ich wybaczyć wbrew
twojej woli. Sam zdecyduj”. Prawdziwy wojownik światła przyjmuje wybaczenie.
(…)
A więc powtarzam:
Wojownicy światła mają
zawsze w oczach osobliwy blask. Żyją na świecie, stanowią część życia innych
ludzi, rozpoczęli swoją ziemską podróż bez tobołków i bez sandałów. Często bywają
tchórzliwi i nie zawsze postępują tak jak trzeba. Wojownicy światła cierpią z
powodu nieważnych spraw, bywają małoduszni, czasem uważają, że nigdy nie uda im
się dorosnąć, albo sądzą, ze nie są godni błogosławieństwo czy cudu. Nie zawsze
wiedzą, co właściwie robią na świecie i często spędzają bezsenne noce, myśląc,
że ich życie nie ma wcale sensu. Dlatego są wojownikami światła. Ponieważ się
mylą. Ponieważ zadaja sobie pytania. Ponieważ poszukują sensu i –z całą
pewnością- kiedyś go odnajdą.
(…)
Wojownik światła nosi
w sobie iskierkę Boga. Dzieli los z innymi wojownikami, lecz bywa, że musi
samotnie, ćwiczyć sztukę fechtunku. Kiedy jest daleko od przyjaciół, staje się
jakby gwiazdą na niebie. Rozświetla tę część Wszechświata, która jest mu
przypisana, upiększa galaktyki i całe światy dla tych, którzy spoglądają w
niebo. Wytrwałość wojownika wkrótce będzie nagrodzona. Powoli zbliżają się do
niego inni wojownicy, łącząc się w konstelacje pełne symboli i tajemnic.
(…)
Wojownik wystrzega się
ludzi, którzy twierdzą, że znają Drogę. Zazwyczaj są tak głęboko przekonani o
tym, że wszystko zależy od ich decyzji, że nie zauważają ironii z jaką los
zapisuje koleje ludzkiego życia i żywo protestuje za każdym razem, kiedy
nieuniknione puka do ich drzwi. Wojownik światła marzy i jego marzenia
popychają go do przodu. Jednak nigdy nie popełnia błędu, sądząc, że droga jest
łatwa a bramy szeroko otwarte. Wie, że Wszechświat działa na podobieństwo alchemii: „dissous et
coagule”, jak mawiają mistrzowie. „Rozpraszaj i skupiaj swoją energię zależnie
od sytuacji”. Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym,
co przynosi los. Wojownik potrafi to rozróżnić.
(…)
Są dwa rodzaje
modlitwy. Takie, w których prosimy, aby wydarzyły się jakieś określone rzeczy i
próbujemy podszeptać Bogu, co ma czynić. Nie pozostawiają one Stwórcy ani
czasu, ani przestrzeni do działania. Bóg- który dobrze wie, co dla każdego z
nas najlepsze- i tak zrobi, co uzna za słuszne. A modlący odniesie wrażanie, że
nie został wysłuchany. Lecz są i inne modlitwy, te, w których człowiek godzi
się, by w jego życiu spełniły się zamysły Stwórcy, choć przecież nie zna Jego
ścieżek. Prosi, by oszczędzono mu cierpień, prosi o radość w walce o Dobro,
lecz nigdy nie zapomina dodać: „Niech stanie się wola Twoja”. Wojownik światła
modli się w ten drugi sposób.
(…)
Wojownik wie, że słowa
najistotniejsze w każdym języku, to słowa bardzo krótkie. „Tak”. „Miłości”.
„Bóg”. Te słowa przychodzą mu najłatwiej i wypełniają olbrzymie przestrzenie
pustki. Jednak istnieją inne słowo, tez bardzo krótkie, którego wypowiedzenie
sprawia wielu ludziom nie lada kłopot: „Nie”. Ten kto nigdy nie mówi „Nie”
sądzi, że jest wspaniałomyślny, szlachetny i dobrze wychowany, bowiem „Nie” ma
reputację słowa przeklętego, samolubnego i pospolitego. Wojownik stara się nie
wpaść w te pułapkę. Bowiem czasem mówiąc „Tak” innym, można powiedzieć „Nie”
samemu sobie. Dlatego jego usta nigdy nie wypowiadają „Tak”, kiedy jego serce
mówi „Nie”.”
(…) P.Coelho
Subskrybuj:
Posty (Atom)