O blogu

Wpisy na tym blogu (z wyjątkiem cytatów), powstają na bazie moich własnych doświadczeń, rozmów z moim Przewodnikiem Duchowym i nauk jakie dostaję od mojego Mistrza. Nie mają one na celu stworzenia kolejnych teorii, zasad czy rodzaju religii, lecz mają charakter czysto informacyjny. Są rodzajem drogowskazu, dla tych którzy zdecydują sie wyruszyć w taką drogę.
Osobą chcącym zgłębić pewne informacje, proponuję kontakt ze mną: magda8.knapik@gmail.com

O mnie

Moje zdjęcie
PL: Gdy zdecydowałam się na wybranie tej drogi,nie wiedziałam co mnie czeka,ale pragnienie wewnętrznej równowagi i Szczęścia,dodało mi odwagi żeby wyruszyć.Przeszłam wiele trudnych okresów,jak każdy człowiek,który odważy się stanąć twarzą w twarz z samym sobą.Zaczełam uczyć się akceptacji,odpuszczenia.Uwalniając sie z różnych mylnych idei,doszłam do wielu nowych wniosków i prawd.Zrozumiałam rowniez,że źródło wielu niepowodzeń,rozczarowń i porażek było we mnie.O ile na poczatku tej drogi,nie wiedziałam co na niej znajdę,doprowadziła mnie do najwiekszego skarbu-mojego Źródła i znazłam to,co dla mnie najcenniejsze-wewnętrzną harmonię,bezwarunkową Miłość i Boga-takiego jakim jest naprawdę.Natomiast oczyszczając Duszę z nałożonych na nia warstw,zaczęły nasilać sie moje zdolności.Potrzebowałam czasu i cierpliwości,żeby umieć właściwie je wykorzystać i dzięki temu teraz mogę pomagać innym.

wtorek, 18 grudnia 2012

KOCHAJ BLIZNIEGO SWEGO,JAK SIEBIE SAMEGO

Tak wiele mówimy o Miłości... Tak wielu pragnie być kochanym... Tak wielu jej szuka... A przecież tak naprawdę chodzi tylko o jedno- zaakceptuj i pokochaj siebie, takim jakim jesteś, bo tylko to możemy dać innym, co jest w nas.Zródło prawdziwej, czystej, bezwarunkowej Miłości jest w każdym w nas- tylko trzeba do niego dotrzeć...

poniedziałek, 23 lipca 2012

Znaczenie świadomości duchowej


„Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje. Można wtedy powiedzieć: "W tym ciele żył kiedyś człowiek".” P.Coelho

 Człowiek jest zespoleniem dwóch istot- widzialnej i niewidzialnej, ciała i duszy. Ciało jest jakby narzędziem, dzięki któremu może funkcjonować w fizycznym świecie, ale duszą żyje i to ona będzie rozliczona z wszystkiego, co człowiek robił w czasie swojego bycia na ziemi.

W obecnym świecie mało kto pamięta, że kiedyś, każdy był świadom zależności między człowiekiem i jego duszą i współpracował z nią. Teraz żyjemy jako istota fizyczna, ale przyjdzie dzień kiedy znowu będziemy  tylko istotą duchową. Jeśli nie przygotujemy się do tego przejścia, będziemy stali Tam, w nieznanym nam miejscu i na zadane nam pytanie: „kim jesteśmy”- nie będziemy umieli odpowiedzieć. W czasie schodzenia na ziemię, „po drodze” zapominamy kim jesteśmy, skąd i dlaczego przybyliśmy (nie dotyczy to tych, którzy zrodzili się z czysta świadomością duchową)- a ta wiedza to fundament naszej egzystencji. Więc zanim ponownie Tam wrócimy- poznajmy niewidzialnych, duchowych siebie. Ta widza pozwoli nam- kiedy nadejdzie czas, odpowiedzieć na pytania m.in. kim jesteśmy, który stopień rozwoju osiągnęła nasza dusza, do której niebiańskiej rodziny należymy. Te informacje są przydatne nie tylko wtedy, gdy przenosimy się do innych wymiarów, ale i tutaj na ziemi ułatwi nam to funkcjonowanie i odnalezienie swojego miejsca.

Jeśli uważamy, że w zupełności wystarcza nam obecny stan samopoznania, bądźmy też świadomi faktu, że obecny stan świadomości doprowadzi nas tylko tam, dokąd prowadzą nas nasze myśli. Natomiast poszerzając wiedzę o sobie, o duchowe samopoznanie, znajdziemy się w posiadaniu informacji o o wiele wyższych, czystszych frekwencjach, które umożliwiają nam wgląd w wiele spraw i rzeczy, podnosząc zarazem poziom naszej wiedzy.

Już nie raz słyszałam stwierdzenie, że kogoś nie interesuje to, co będzie z nim w jego następnym życiu, bo musi się zająć tym co teraz się z nim dzieje. Wtedy zawsze odpowiadam, że to jakie jest nasze obecne życie to konsekwencja naszego poprzedniego lub/i wcześniejszych żyć i naszego ówczesnego podejścia do świadomości duchowej. Więc czy na pewno nie warto, zająć się tworzeniem własnego życia już teraz?

Każdy, kto wyruszy drogą prowadzącą do Źródła (i wytrwa na niej)- znajdzie to, czego zawsze szukał. Drogę, każdy musi przejść sam, ale nie jest to równoznaczne z tym, że jest sam. Zawsze- jeśli poprosimy o pomoc- otrzymamy ją i jeśli ją przyjmiemy, możemy być pewni, że ta pomoc w 100% służy naszemu dobru.

To co jest NIEZBĘDNE do przejścia tej drogi to WIARA, która jest najważniejszą i najmocniejszą siłą napędową dostępną człowiekowi. Tak jak człowiek- jako istota fizyczna posila się „chlebem i wodą”, tak Dusza- WIARĄ. Gdy jesteśmy odseparowani od swojej Duszy, łatwo zamydlić nam oczy i na ślepo przyjmujemy nauki jakiejkolwiek wiary, pozbawieni świadomości ze schodzimy na absolutne bezdroże. Natomiast Dusza znajduje posilenie tylko w czystej WIERZE.

WIARA jest jak sól, nie można jej niczym zastąpić- tak jak soli nie zastąpi żadna inna przyprawa i dopiero jej brak, sprawia że doceniamy jej prawdziwe znaczenie.

Dusza dla człowieka jest jak latarnia, która wskazuje nam właściwy kierunek, idąc za jej światłem możemy być pewni, że idziemy właściwą drogą. Dostęp do czystej świadomości duchowej ma KAŻDY, trzeba tylko podjąć decyzje i wyruszyć we właściwym kierunku.

Każdy spotyka na swojej drodze wiele przeszkód, trudności, nachodzą go chwile zwątpienia- to są siły które nas hamują i dołują. Wtedy jedyną pomocą jest NADZIEJA. NADZIEJA to świetlna dźwignia, która zawsze pomoże nam wyjść z każdej głębi. Przy czym każda negatywna siła, robi wszystko żeby zasłonić tą dźwignię wszystkim tym, którzy właśnie jej szukają. Po to, aby nie stracić NADZIEJI, trzeba wzmocnić swoją WIARĘ. Jeśli jest ona naprawdę silna, nikt nie będzie w stanie odebrać człowiekowi NADZIEJI, ponieważ właśnie dzięki WIARZE dostajemy pomoc. WIARA jest w stanie unicestwić każda negatywną siłę, oraz wzmocnić NADZIEJĘ. Dzięki WIERZE, że idziemy dobrą drogą, jesteśmy świadomi tego, że cokolwiek spotyka nas na tej drodze, dzieje się po to, abyśmy dotarli do Źródła. I jeśli ktokolwiek będzie chciał nas z tej drogi zawrócić lub zepchnąć, nasi pomocnicy (m.in. Przewodnik Duchowy), są obok nas, żeby nas ostrzec, wesprzeć i pomóc. A jeśli wiemy jak bardzo Bóg jest dla nas ważny, możemy być pewni, że my dla niego jesteśmy 100%  ważniejsi i robi dla nas 100% więcej, niż my dla Niego.

czwartek, 19 lipca 2012

Na drodze do Światła


   Właśnie byłam zajęta pisaniem kolejnego postu na mój blog, kiedy usłyszałam mojego Mistrza, mówiącego, żebym przetłumaczyła fragmenty tekstu z książki „Na drodze do Światła” ("A fény ösvényén" Molnár Mária) . Po upewnieniu się czy na pewno dobrze zrozumiałam to co mówił, bez zadawania dodatkowych pytań i domagania się odpowiedzi na moje częste „dlaczego”- zrobiłam to co mi powiedział. Między innymi na tym opiera się współpraca z Mistrzem- bezgraniczne zaufanie jakim się go darzy. Zawsze gdy proszę go o radę, o pomoc, to to co mówi, akceptuję i robię, nawet wtedy gdy w pierwszej chwili mi rozumiem po co , czy dlaczego.

Przetłumaczyłam krótkie fragmenty, wskazany przez niego. Nie jestem z zawodu tłumaczką, a i język węgierski nie należy do prostych języków, ale starałam się wypełnić to zadanie najlepiej jak potrafiłam. Jestem pewna, że te osoby do których ma dotrzeć ten tekst- znajda go i zrozumieją.

(…)

„Nastał wieczór i położyłem się spać. Byłem świadomy swojego snu. Uczyli mnie. A oto, co usłyszałem.

„Ze zjednoczenia istoty fizycznej i istoty boskiej powstał człowiek. Przy czym nie myślcie, że to jest tylko symboliczne określenie. To jest sama istota prawdy.

(…)

Pan, przez Jego drugie nadejście, unicestwił odizolownie świata fizycznego i tym samym, zniweczył starania buntowników, którzy chcieli stworzyć całkowicie osobny świat, niż ten, który powstał z woli Stwórcy. Przywódca buntowników, żeby zatrzymać swoje boskie przywileje nigdy nie przechodzi reinkarnacji. Wszystkimi swoimi winami obciążył ludzi. Tym samym poróżnił ich. W ten sposób on może swobodnie poruszać się, w każdej dymensji. Ponieważ nie przechodzi reinkarnacji- świadomość o nim nigdy nie zniknie. (…) I zrobi wszystko, żeby istoty stworzone przez niego, nigdy nie były w stanie poznać prawdziwej drogi. Jest obecny w każdym dniu naszego życia, czasem osobiście i złem czynionym każdego dnia, obciąża swoich podwładnych. (…)

Bądźcie ostrożni, ponieważ jeśli podniesie swoją rękę, aby nią was pobłogosławić, to musicie to rozpoznać, aby nie przyjąć tego błogosławieństwa.

Człowiekowi z tak wielkim darem- który dostał od Boga- jak wolność, tylko tyle udało się osiągnąć, że całkowicie odciął się od duszy i nosi ja ze sobą jak mumię, coś nieżyjącego, owiniętą wieloma warstwami. Droga, którą szliście i idziecie, nie jest droga która was zbliży do Ojca, lecz wręcz przeciwnie- coraz bardziej oddalacie się od Niego. Każdy kto nie zajmie się uwolnieniem swojej duszy, urodzi się ponownie w piekle. Ponieważ Pan zapowiedział już Jego trzecie nadejście! Ale do tego regularnie zsyła do was czyste dusze, żeby oświeciły wasz drogę do domu. Ważne jest żebyście Go usłyszeli, żebyście Go widzieli. Jest wielu, którzy z Jego woli, pomogą wam w waszym zbawieniu, ale fałszywych proroków jest sto razy więcej. Nie mówiąc o wielu ludziach, którzy idą po bezdrożach i głoszą fałszywą, błędna wiarę. Pan, rozliczy się z każdym, za to, co wam dał- czysta duszę! I jeśli zdecyduje, że odbierze wam to, co dał i zamknie przed wami wejście do uniwersum, to oznacza koniec waszego świata!

Kiedyś człowiek jako istota fizyczna i człowiek duchowy, byli równi sobie w obecnym świecie. Co prawda dusza była podporządkowana człowiekowi, ale mogła się przy tym całkowicie przejawić. Zarówno człowiek jako istota świata fizycznego, tak i dusza- dziecko uniwersum byli w stanie współpracować ze sobą, żyć ze sobą w harmonii. Dusza była gotowa, aby nauczyć człowieka, wszystkiego tego, co sama wie. I gotowa była na to, że jeśli człowiek przyjmie ją taką jaka jest, wtedy staną się jednością.

Ale dążenie człowieka do władzy i panowania, wepchnęło duszę w pułapkę. Cała wiedza duszy więcej nie docierała do człowieka! I tak w pierwszym okresie złączenie człowieka z duszą, doprowadziły do tego, że człowiek najpierw był w stanie uciszyć duszę, a później okręcić wokół niej kolejne warstwy. Można powiedzieć, ze między tymi warstwami człowiek zakrył też Boga.”

Obudziłem się zdezorientowany. Nie rozumiałem tego snu. Nie rozumiałem tego co widziałem. Nie wiedziałem jak mam to interpretować. Czułem się całkowicie zdezorientowany. Z tego co wiedziałem, to człowiek wtedy żyję z świadomością duchową, kiedy praktykuje którąś z religii, jeśli żyje z umiarem, kiedy pomaga innym. Dla mnie wszystko co dotyczy uczuć, tego co jest w nas- to jest właśnie dusza. W takim razie co znaczy ten sen?

W końcu opowiedziałem sen mojemu nauczycielowi i poprosiłem, żeby pomógł mi go zrozumieć.

-Uważaj i ucz się, bo tylko ogień jest w stanie wypalić zło z człowieka. Nie słuchaj żadnych nauk tylko te, które wypływają z ciebie. Jeśli chcesz spełnić swoje posłanie na ziemi, nie mów nic innego, tylko to co, wypływa z twojej duszy.

(…)Pan myślał, ze człowiek może istnieć a Jego świecie, w miłości. Ale człowiek z powodu swojej niedoskonałości, a również ponieważ dał się prowadzić buntownikom- zgubił drogę. Ale Stwóra cały czas daje możliwość powrotu każdemu, kto chce wrócić do Jego świata.

Aby wszyscy razem mogli wrócić, trzeba zmienić ten świat, aby samemu wrócić, wystarczy odnaleźć swoja duszę i iść za nią!

Wiele nauk o powrocie, było błędnie rozumianych, lub celowo tak interpretowanych, aby służyły danej ideologii, nauce. Natomiast jeśli chodzi o własny powrót, jego zaletą jest to, ze nie potrzebujesz do tego innych. Można powiedzieć, że człowiek sam jest do tego zdolny. A jeśli nie do końca sam, to zawsze są na Ziemi, tacy którzy już widzą to Prawdziwe Światło. Są tacy, którzy wiedzą jak wyzwolić się z warstw nałożonych na duszę i uwolnić z więzów karmy. Są, którzy pomagają oczyścić aurę. Ucz się i ucz innych!

Naprawdę nic nie rozumiałem, ale cały czas byłem pod wrażeniem mojego snu. Nie mogłem się uwolnić od niego. Jak to, że ja, żyjący człowiek, którego Bóg stworzył na swoje podobieństwo, mam się dzielić z inną istotą? To brzmi dla mnie niewiarygodnie. Bardzo mi to zamieszało w głowie.

-To czym jest dusza?- zapytałem.

-Znajdź swoja duszę! Nawiąż z nią kontakt, wtedy dostaniesz informacje z pierwszej ręki!

-I dusza wszystko pamięta?- spytałem.

-Tak. Ponieważ dusz jest stworzeniem wiecznym, więc i jej pamięć też.

-To jeśli dobrze rozumiem, dusza ma też w pamięci chwilę stworzenia.

-Jak już mówiłem, tak- padło w odpowiedzi.

-W momencie stworzenia, dusza widziała tez Stwórcę?- pytałem z zaciekawieniem.

-Nie wiem. Ale jeśli masz pytania, dostaniesz też odpowiedzi!- powiedział mój nauczyciel.

-A kto jest przywódca buntowników? Kim jest ten, kto stworzył ten fizyczny świat? Dusza widziała też jego? Moja dusza mogła go widzieć?- dopytywałem się.

-Tak. Ty żyłeś razem z nim, można powiedzieć, że kochał cię jak własne dziecko. Tak pamięta go.- odpowiedział.

-Niesamowite. I jak wygląda?- dopytywałem się.

-Dobre pytanie. Tylko nieodpowiedniemu człowiekowi je zadałeś.- odpowiedział.

-I jak rozpoznam dobro, a po czym zło? I kiedy robię coś dobrego, a kiedy cos złego? A w ogóle po czym poznam swoją duszę?- zapytałem.

-Przede wszystkim najpierw zacznij szukać! Później zobaczysz! W twojej duszy i w tobie jest wiele podobnych rzeczy. To co jest dobre w tobie, jest w twojej duszy, więc musicie być podobni. Szukaj! Nie poddawaj się!- zachęcał mnie mój nauczyciel.

Wtedy pojawiło mi się w głowie pewne pytanie, bo stało się dla mnie jasne, ze mój nauczyciel już doświadczył tego wszystkiego, ponieważ moje pytania nie zaskakują go.

-Ty już znalazłeś swoja duszę?

-Moja droga była zupełnie inna. Poza tym, moja dusza nie przeszła tego wszystkiego co twoja. Ja całkowicie zanurzyłem się w głąb mojej duszy, oczyściłem ja z warstw, a później czekałem żeby przemówiła do mnie i przekazywałem dalej te nauki. I jak zaczęła mówić, wyzwoliła się, zaczęła znowu żyć i na nowo stała się tą potężną, niezwyciężoną i wiecznie żyjącym istotą, która przybyła od Stwórcy- odpowiedział.

(…)

-Jak mam iść drogą, o której nic nie wiem? Tak naprawdę nawet nie wiem, czy to wszystko jest prawda!

-Naucz się tego, powiedział mój nauczyciel, że na tej drodze przewodnią zasadą jest wiara! Jeśli szukasz dowodów, zbaczasz z drogi.

(…)

-Jest Ktoś, kto w każdym twoim życiu  jest przy tobie, kto wie o tobie wszystko i zna prawdę. Kto, jeśli poprosisz, pomoże ci. To twój Przewodnik Duchowy! Wy nazywacie go aniołem stróżem. Ale nie oczekuj od niego, że cokolwiek zrobi za ciebie, albo że podejmie za ciebie decyzje. Natomiast on na pewno zaaprobuje twój dobry wybór.

-Czyli kasztany ja muszę znaleźć, ale on mi powie czy to na pewno kasztany, lub czy je uważam za kasztany?

-Tak. To jest dobre porównanie.- powiedział.

-Hmm, dobrze- pogodziłem się z tym. Jeszcze jedno pytanie. Gdzie znajdę mojego przewodnika puchowego?

-Jeśli zrobisz przegląd swojego dotychczasowego życia, jeśli przeanalizujesz naszą dotychczasową drogę, znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie- powiedział.

-Haa! Uwielbiam cię! Nie ma pytania, do którego nie dodałbyś dodatkowego pytania! Czyli ja mam zrobić pierwszy krok, mam znaleźć swojego przewodnika duchowego i nawiązać z nim kontakt?- tak mam to rozumieć?

-Jeśli tak to rozumiesz?- uśmiechnął się delikatnie.

-A gdzie w ogóle znajduje się mój przewodnik duchowy? On zawsze jest obok mnie?- zirytowałem się.

-Jeśli zwrócisz się do niego z pytaniem, dostaniesz odpowiedź, ale uważaj na to abyś decyzje zawsze ty podejmował, bo jemu nie wolno nałożyć na siebie karmy- ostrzegł mnie.

-Phi, w tej sytuacji ty mogłbyś być moim przewodnikiem duchowym!- stwierdziłem.

-I proszę! Znalazłeś!- ja nim jestem. Dlatego jest z tobą, żeby ci pomóc.- powiedział.”






niedziela, 1 lipca 2012

Rozmowy o człowieku i Duszy


(…)

-Dla Stwórcy nie jest bez znaczenia, to jak człowiek tutaj-na Ziemi-  postępuje, jaką drogę wybiera.

-To dlaczego nie interweniuje?

-Bo decyzja powierzona jest samemu człowiekowi.

-Dlaczego Bóg myśli, skoro do tej pory się nie udawało, to teraz się uda?

-Koniec świata nadejdzie- ale nie jest obojętne, co to oznacza. Jeden koniec świata oznacza to, że dla człowieka, który stał się człowiekiem duchowym- otworzy się droga do Uniwersum. Albo nastąpi definitywny koniec świata. I to nie jest bez znaczenia.

-Dlaczego nie?

-Według Boga istnieje JEDNO prawo- prawo MIŁOŚCI. Natomiast człowiek- obecnie- nie jest zdolny do życia w Miłości. Dlatego teraz nie może dopuści człowieka do wejścia do Uniwersum. Dlatego też, przyporządkował każdemu człowiekowi Duszę, aby ten z jej pomocą mógł się nauczyć jak wygląda życie w Uniwersum. Żeby rozwinął się do tego stopnia, poziomu, żeby umiał żyć w Miłości. TYLKO W MIŁOŚCI, bez jakichkolwiek ukrytych intencji.

-Rzeczywiście człowiek nie jest w stanie żyć w czystej Miłości. Ale dlaczego? Skąd biorą się ta podejżliwość?

-Człowiek, jako fizyczne stworzenie ma to w swojej naturze. Bo człowiek, jak każda inna fizyczna istota musiał walczyć o utrzymanie się przy życiu. To instynkt jak u zwierząt, który jest kluczem do przeżycia. Zawsze był czujny, żeby nie stać się ofiarą, żeby nie wpaść w pułapkę, dlatego musiał zawsze uważać gdzie jest zasadzka. Z czasem człowiek rozwijał się, stał się istota rozumną, ale tego instynktu nic nie zniszczyło i to właśnie zawsze mu szepcze, żeby zawsze we wszystkim szukał jakiś machinacji, podstępu, że to jakaś pułapka i żeby miał możliwość ucieczki.

-Jest wielu którzy tego nie rozumieją. Ci którzy szukają swojej Duszy, właściwie akceptuje Boga, wyciąga w jego strona rękę, kto tego nie robi- odwraca się od Niego. Ale czy można to tak skategoryzować?

-W interpretacji jest błąd. Bo nie Stwóra robi różnicę, ale człowiek. Ten kto szuka Boga, szuka swojej Duszy, kto nie Jego szuka, oczywiście że nie Jego znajdzie- idzie zupełnie inną drogą, zaprzecza Mu. Bo nieakceptowanie to zaprzeczenie. Do tej pory, w okresie tolerancji tylko zaprzeczenie było negowaniem, czyli konkretnie ktoś mając świadomość, widząc, że On istnieje i jak może połączyć się z Nim, mimo wszystko szukał czego/kogoś innego, czymś/kimś innym go zastąpił. To się zmieniło, ten kto nie Jego szuka- neguje Go. To spowoduje, że wkrótce świat podzieli się; duża będzie przepaść między dwoma „obozami”. Ciężko będzie przedostać się z jednego do drugiego, bo trudniej będzie przejść człowiekowi z bardzo złego do bardzo dobrego, niż poruszanie się między dwoma podobnymi.

Te znaki jeszcze nie są bardzo wyraziste tutaj na Ziemi, ale temu wyjdzie na dobre, kto już teraz podejmie decyzje. Właściwie każdy powinien teraz podjąć decyzję. Bo droga człowieka, zależy od kierunku który wybierze. I im dalej zajdzie na danej drodze, tym ciężej będzie zawrócić, a tym bardziej zmienić myślenie. Bo życie człowieka jest takie jakie jest,  to co naprawdę się liczy, to sposób myślenia człowieka.(…)

wtorek, 26 czerwca 2012

Szczęście


Często rozmawiamy o tym, że coraz więcej osób wokół nas, jest przygnębionych i jak negatywnie wpływa to na nasze samopoczucie. Ale zauważyłam, że ludzie coraz częściej otwarcie przyznają się do tego, że nie są szczęśliwi.
Gdy zadaję pytanie-dlaczego, w odpowiedzi wymieniane są: sytuacja gospodarcza, finansowa, ogólne poczucie braku nadziei i wiary, itp. Ale czy aby na pewno, to są prawdziwe powody tego stanu? To są źródła braku szczęścia?
Może najpierw należałoby się zastanowić, co to jest szczęście? Mało kto potrafi to powiedzieć, bo nie wielu wie. Czy można opisać słowami, czym jest wolność, człowiekowi, który całe życie był i jest zamknięty? Albo, czym jest światło, komuś, kto siedzi w ciemności? Znajdź powód dlaczego jesteś zamknięty, a będziesz wiedział gdzie są drzwi prowadzące do wolności. Zrozum, dlaczego siedzisz w ciemności, a zobaczysz drogę w stronę światła. Jedyny powód, przez który czujesz się nieszczęśliwy, to wszelkiego rodzaju zaprogramowane w twoim umyśle szablony, ideologie, przekonania. W dodatku są one przyjęte na tak szeroką skalę, że do głowy ci nie przychodzi, żeby się nad nimi zastanowić. Przyjmujesz wymyślone przez kogoś idee, reguły, co powoduje, że widzisz siebie i otoczenie w krzywym zwierciadle, a takimi, jakimi jesteście naprawdę. Rozejrzyj się wokół siebie i co widzisz? Ile jest wokół ciebie osób, które są szczęśliwe? Ale nie takie osoby, które mówią, zapewniają o tym jak bardzo są szczęśliwe, ale takie z których stan wewnętrznej harmonii-emanuje cała swoją siłą. Dlaczego nie często spotykamy takie osoby? Droga do odnalezienia w sobie tego stanu, nie jest łatwa. Trzeba umieć uwolnić się od wszelkich lęków, obaw, zmartwień, żalu, gniewu. Natomiast normy kulturowe i społeczne, religia i wszelkiego rodzaju granice, które ludzie sami sobie stworzyli, wzmacniają te negatywne uczucia i nie pozwalają im na szczęście. Przy czym najsmutniejszy jest fakt, że ludziom nawet do głowy nie przychodzi, że są nieszczęśliwi z powodu zaprogramowania.
Co mam na myśli? Na przykład: ktoś jest przekonany, że bez posiadania danej rzeczy, osoby, nie będzie szczęśliwy- bzdura. Zawsze mamy, to co jest nam niezbędne. A ponieważ większość czasu marnujemy na myślenie czego nie mamy, czego nam brak- nie zauważamy tego co mamy.
Inny przykład: będziesz szczęśliwy, gdy uda ci się spełnić wszystkie marzenia. Czyli ma to oznacza, że nigdy nie osiągniesz szczęścia? Przecież człowiek zawsze masz nowe pragnienia, bo to właśnie one napędzają nasze życie.
Spotykam się też często z takim podejściem, że zmiana np. miejsca zamieszkania, miejsca pracy, towarzystwa, fryzury, sylwetki, itp. pomoże w znalezieniu szczęścia- kolejna bzdura. Jest to naprawdę marnowanie czasu, bo nie zmiana świata lub ludzi wokół ciebie, pomoże ci w znalezieniu szczęścia, tylko zmiana twojego myślenia. Bo możesz mieć dom w najpiękniejszej okolicy, wspaniały wygląd zewnętrzny i nadal być nieszczęśliwy.
Jak zmienić myślenie? Na pewno  nie na siłę. Agresywne wyłamywanie się spod zasad, ustawionych granic, lub uporczywe powtarzanie pozytywnych afirmacji, po pewnym czasie spowoduje tylko jeszcze większą frustracje. Moim zdaniem, jedyną drogą jest najpierw dojście do źródła zaprogramowania, a później uwolnienie się od niego. A jak to zrobić? Nie mogę podać ogólnej recepty, bo jej nie ma, ponieważ każdy człowiek jest inny. I to co pomoże jednemu, nie na pewno przyniesie pozytywne efekty drugiemu- to tak, jak z garniturem szytym na miarę. Ale jedno odnosi się do każdego człowieka- każdy z nas, dostał- największy jaki można- dar od Boga- wolna wolę- możliwość wyboru. I każdy z nas, sam decyduje o tym, czy buduje, czy niszczy swoje Szczęście.



niedziela, 24 czerwca 2012

Sztuką Jest- UMIEĆ ŻYĆ

To wielka sztuka umieć żyć.
Znajdować dobro, omijać zło.
Pragnąć miłości, lub bez niej być.
Docenić przyjaźń, nie zejść na dno!!!
To wielka sztuka umieć rozumieć...
... Ludzkie przywary i cudzy ból.
Czyjeś cierpienie, kruchość istnienia.
Istote grzechu, wymowe słów...
To wielka sztuka cieszyć się życiem...
Na przekór wichrom, żywiołom burz!!!
Umieć przeżywać uroki świata.
Trudne problemy, noce bez snu.
To wielka sztuka- witać uśmiechem...
Każdy dzień nowy, choć SERCE drży.
Wszak myśl ulotna powraca echem...
Sztuką Jest- UMIEĆ ŻYĆ!!!
/.../

sobota, 23 czerwca 2012

Medytacja


Kiedy zobaczyłam, że dzwoni do mnie Vera (niedawno wzięła udział w moim kursie medytacji), wiedziałam, że coś się stało – i rzeczywiście –była dość zaniepokojona. Nie rozumiała, dlaczego-nagle-nie może medytować, a przez ostatni miesiąc bardzo dobrze jej szło, robiła wszystko tak jak mówiłam. A teraz nic nie widzi, nie dostaje odpowiedzi na swoje pytania. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest parę, ale nie o tym chcę teraz pisać.
Jak powiedział pewien Mędrzec : najprostsze rzeczy są najlepsze, ale to nie znaczy że najłatwiejsze. Bo co znaczy medytować?-rozluźnić się, zrelaksować, otworzyć i już inaczej widzisz świat i wszystko idzie jak „po maśle”? – zdecydowanie  NIE.
Są dość sprzeczne poglądy, że życie ludzi, którzy zdecydowali się rozpocząć spirytualna, wewnętrzną podróż – jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki,  staje się lepsze i łatwiejsze. Ale to dość mylne podejście, ponieważ zwłaszcza na początku – nie jest tak. Z pewnego punktu widzenia, stajemy przed jeszcze większą liczbą wyzwań, ponieważ postanowiliśmy poznać siebie takim jakim jesteśmy naprawdę. Dojdziemy do wielu prawd o sobie i –co spotyka się często z wielkim zaskoczeniem- że nasze życie to ucieczka, lub że gdzieś, bardzo głęboko ukrywamy jakąś prawdę o sobie.
Więc co to jest medytacja? Sama medytacja to taki stan, kiedy jesteśmy w innym stanie świadomości, ale to nie znaczy, że jesteśmy  pozbawieni świadomości, lub w jakimś rodzaju transu. W podobnym, innym stanie świadomości jesteśmy, gdy bardzo zagłębimy się w czytanie książki, oglądanie filmu, lub gdy śpimy.
Medytacja umożliwia nam dostęp do takich informacji, do których w stanie całkowitej świadomości, nie mamy dostępu. Możemy się dostać do różnych informacji, doświadczeń, uczuć i wspomnień przeniesionych z poprzednich żyć, co pomoże zrozumieć nam powody pewnych naszych zachowań i reakcji, oraz znaleźć źródło różnego rodzaju blokad wewnętrznych.
Czy każdy da radę medytować? –TAK. Regularna medytacja (codzienna 15-20 minutowa) pomoże znaleźć odpowiedzi praktycznie na każde pytanie.
Ja używam medytacji nie tylko do oczyszczenia aury z negatywnych myśli, myślobytów, oczyszczenia czakr, ale również aby łatwiej znaleźć rozwiązanie problemów z którymi spotykam się na co dzień- np. jakie wyjście w danej sytuacji jest dla mnie najlepsze?, dlaczego boli mnie głowa, krzyże (wiemy, że fizyczne dolegliwość, choroby mają swoje źródło w stanie naszej Duszy), jakie wydarzenia przyniesie najbliższy miesiąc? Z pomocą medytacji w ciągu 2 tygodnie znalazłam wymarzone mieszkanie, ponieważ widziałam na której stronie internetowej powinnam szukać i widziałam mniej więcej w jakiej okolicy będzie (i od ponad roku, cieszę się nowym Domem).
Ogromna ilość możliwości otwiera się przed nami –w każdej dziecinie życia- jeśli zaczniemy poznawać kim i jacy jesteśmy naprawdę. Dużo szybciej i łatwiej znajdziemy rozwiązania problemów i różnych sytuacji. Z innej perspektywy widzimy to, co powinniśmy nauczyć się lub zmienić w sobie, po to ,aby w każdej dziedzinie życia być szczęśliwym i znaleźć wewnętrzną harmonię.
Istnieje wiele, różnych technik medytacji. Gdy szukasz tej, która jest dla ciebie odpowiednia, zwróć uwagę, nie tylko na to, która z metod pomoże ci najlepiej się zrelaksować, ale również na to, w której z tych metod ty kierujesz, ty stawiasz pytania, która daje ci możliwość kontaktu z twoim Przewodnikiem Duchowym. Często używane jest pojęcie Anioła Stróża, ale to kwestia nazywnictwa i nie to jest istotną sprawą, tylko fakt, że możemy się z nim spotkać, prosić o radę, pomoc nie tylko w medytacji. On zawsze nam pomoże, kiedykolwiek go o to poprosimy. Zawsze i wszędzie jest obok nas, nawet jeśli teraz, w tej chwili nie słyszysz, nie czujesz jego obecności.
Medytacja nie tylko ułatwia proces oczyszczania aury, ale z czasem siła myśli będzie o wiele silniejsza, czyste energie będą z ciebie emanować, co przyciągnie więcej pozytywnych ludzi i sytuacji.
Opiszę medytacje, którą zawsze rozpoczynam kursy medytacji – wypróbuj:
Połż się (jeśli chcesz, włącz muzykę medytacyjną). Napnij wszystkie mięśnie, trzymaj je napięte parę sekund, potem rozluźnij i wypuść powietrze. Zrób tak 3x. Potem policz od 5 do 1 i wyobraź sobie łąkę, swoją ulubioną łąkę. Na łące jest ognisko- podejdź do niego i wrzuć do niego wszystkie swoje myśli- pozytywne i negatywne, opróżnij swoją świadomość. A teraz rozejrzyj się, co jest na łące. Jak oglądniesz wszystko, policz od 1, do 5.
Łąka obrazuje obecny  stan twojej Duszy. Wszystko co na niej zobaczysz, znajdziesz ma znaczenie. Często jest to oznaczenie symboliczne. Ile ludzi, na tyle sposób można wyjaśnić obrazy widziane w medytacji, ponieważ każdy człowiek jest inny.
Zapraszam do wyruszenia w tą niezwykłą podróż.

Nowy Świat


Od czasu do czasu, roztrząsany jest temat końca świata, różnego rodzaju przepowiedni, wróżb i proroctw z tym związanych. Natomiast według wszelkich informacji do których mam dostęp (dzięki pomocy mojego Mistrza i Przewodnika Duchowego) to czego ludzie tak bardzo się bali- już się stało. Koniec już nadszedł- teraz już żyjemy w Nowym Świecie. Przy czym, ten temat dotyczy całkowicie strefy duchowej człowieka. Zadaniem każdego człowieka jest odnalezienie i oczyszczenie swojej Duszy. Nowy Świat oznacza, że zajmujemy się sobą a nie tym co jest wokół nas, bo nie to świadczy o naszej wartości ile czegoś mamy, ale jak silna jest nasza wiara (przy czym nie jest tu mowa o religii). Każdy zobowiązany jest robić to dla swojej Duszy. Każdy jest odpowiedzialny tylko za samego siebie. Już nie ma czasu na błąkanie się okrężnymi drogami i ślepymi zaułkami. „Chcę”-bo człowiek „chce”- przekształca się w „akceptuję”, bo Dusza zna tylko drogę akceptację.

Ten kto znajdzie swoją Duszę (zagubioną gdzieś pod warstwami różnego rodzaju ideologii, teorii, zaprogramowań) będzie uratowany, ten kto się tym nie zajmie może być stracony. Każdy ratuje sam siebie. Każdy człowiek szukający swojej Duszy i doświadczający otaczający go świat przez świadomość duchową (czyli przez pryzmat swojej Duszy)- ratuje siebie. Natomiast ludzie, którzy zajmą się  tłumaczeniem i wyszukiwaniem pretekstów dlaczego tego nie robią- będą zgubieni. Teraz już nie ma czasu na tłumaczenie- teraz nadszedł czas na czyny. Przy czym absolutnie nie chodzi o tworzenie nowych wyznań, religii, grup czy sekt- wręcz przeciwnie.

Każdy kto znajdzie swoja Duszę, z jej pomocą znajdzie drogę do Domu.

Człowiek ma żyć w Miłości,  kochać przede wszystkim siebie samego i swoja Duszę- to zawsze powinien mieć na uwadze. Najważniejszym zadaniem każdego człowieka jest odnalezienie swojej Duszy i oczyszczenie jej (m.in. z wszelkiego rodzaju negatywnych obciążeń przeniesionych z poprzednich wcieleń, ale i z tego co napakował na nią w obecnym życiu). Natomiast zadaniem każdego człowieka, który już oczyścił swoja Duszę (lub już się tym zajął), jest pomoc każdemu innemu człowiekowi (wskazać drogę, kierunek) i nie ma znaczenia kim i jaki jest ten człowiek. Stwórca przesłał wiadomość na Ziemie- Nowy Świat musiał nadejść, nadszedł czas na czyny. Do tej pory tylko się mówiło i przygotowywało ludzi do tego co nastąpi, ale teraz trzeba przejść do czynów.

Kiedy ciało umrze, Dusza wyrusza w drogę powrotna do Domu, ale człowiek nie musi umrzeć aby jego Dusza trafiła do Nieba. Bez względu na to, czy Dusza żyje w ciele człowieka na Ziemi, czy z lęku ukrywa się w innej dymensji, strefie, Stwórca otacza każdą z nich Miłością. Teraz jeszcze Ojciec z Miłością troszczy się o każde swoje dziecko i stworzenie, ale lepiej żeby człowiek nie dowiedział się jaki On jest, jak się rozgniewa.(…)

czwartek, 7 czerwca 2012

Słyszałeś śpiew tego ptaka?


„Hinduiści indyjscy utworzyli czarujący obraz relacji między Bogiem a jego stworzeniem. Bóg "tańczy" swoje stworzenie. On jest tancerzem, stworzenie jest tańcem. Taniec jest czymś innym niż Tancerz, lecz mimo to nie może istnieć niezależnie od Niego. Nie jest rzeczą, którą możesz zabrać do domu w pudełku, jeśli ci się spodoba. Gdy Tancerz się zatrzymuje, taniec przestaje istnieć.
W swym poszukiwaniu Boga człowiek myśli za dużo, za dużo rozważa, za dużo mówi. Nawet kiedy kontempluje ten taniec, który nazywamy stworzeniem, cały czas myśli, mówi (do siebie lub do innych), rozważa, analizuje, filozofuje. Słowa, słowa, słowa... Hałas, hałas, hałas...
Milcz i patrz na taniec. Po prostu, patrz: gwiazda, kwiat, zbutwiały liść, ptak, kamień... Nadaje się do tego każda część tańca. Patrz. Słuchaj. Wąchaj. Dotykaj. Smakuj. I bez wątpienia zobaczysz Jego, Tancerza we własnej osobie.
 Uczeń ciągle się skarżył swemu mistrzowi zen:
-Stale ukrywasz przede mną ostatnią tajemnicę zen.
I nie chciał wierzyć w zaprzeczenia mistrza.
Pewnego dnia mistrz zabrał go na spacer w góry.
Gdy szli, usłyszeli śpiew ptaka.
-Słyszałeś śpiew tego ptaka? - zapytał go mistrz.
-Tak - odpowiedział uczeń.
-No więc dobrze, teraz już wiesz, że nic przed tobą nie ukrywałem.
-Tak - przytaknął uczeń.
Jeśli rzeczywiście słyszałeś jak śpiewa ptak, jeśli rzeczywiście widziałeś drzewo... powinieneś wiedzieć więcej, niż wyrażają słowa i pojęcia.
Co mówisz? Że słyszałeś śpiew dziesiątków ptaków i widziałeś setki drzew? Zgoda. Ale to, co widziałeś, to było drzewo czy jego opis? Jeśli patrzysz na drzewo i widzisz cud - wtedy wreszcie zobaczyłeś drzewo!
Czy twoje serce napełniło się kiedyś niemym podziwem, kiedy usłyszałeś śpiew ptaka?”A.de Mello
                   

                   

Mała rybka


"- Przepraszam panią - rzekła jedna morska ryba do drugiej - jest pani starsza ode mnie i bardziej doświadczona, pewnie będzie mi pani mogła dopomóc. Proszę mi powiedzieć, gdzie mogę znaleźć to, co nazywają oceanem? Szukałam już wszędzie - bez rezultatu.

- Oceanem jest miejsce, gdzie teraz pływasz - odpowiedziała stara ryba.

- To? Przecież to tylko woda... A ja szukam oceanu - odparła rozczarowana młoda ryba odpływając, by szukać gdzie indziej.

Przyszedł do mistrza w stroju sannyasi i przemówił językiem sannyasi:

- Szukałem Boga przez całe lata. Zostawiłem dom i szukałem wszędzie, gdziekolwiek On mówił, że jest: na szczytach gór, w środku pustyni, w milczeniu klasztorów, i w lepiankach ubogich.

- I spotkałeś Go? - zapytał mistrz. - Byłbym pyszałkiem i kłamcą, gdybym powiedział, że tak. Nie, nie spotkałem Go. A ty?

Cóż mistrz mógł odpowiedzieć? Zachodzące słońce zalewało pokój promieniami pozłacanego światła. Setki wróbli świergotało na zewnątrz, w gałęziach pobliskiego bananowca. Z daleka słychać było swoisty hałas ulicy. Komar bzyczał przy uchu ostrzegając, że zamierza atakować... I mimo to ten biedny człowiek mógł usiąść sobie tutaj i powiedzieć, że nie spotkał Boga, że ciągle szuka!

Po chwili zrezygnowany wyszedł z domu mistrza. Poszedł szukać gdzie indziej.

Przestań szukać, mała rybko. Nie ma czego szukać. Musisz tylko stanąć spokojnie, otworzyć oczy i patrzeć. Nie możesz Go nie zobaczyć."  A.de Mello




środa, 30 maja 2012

Wewnętrzna harmonia


Oto obraz człowieka: wyobraz sobie nieskazitelnie czystą Duszę, okrytą wieloma wartwami. Każda wartwa to m.in.różnego rodzaju zaprogramowania, blokady, ideologie, oraz negatywne rzeczy (klątwy, symbole, myślobyty) przyniesione z poprzednich wcieleń. Do tego dochodzi nowa warstwa, którą teraz tworzysz– czyli to wszystko co robisz w obecnym życiu.

Jeśli poświęcimy czas na oczyszczenie swojej Duszy, zaczniemy uwalniać ją z tych warst, będziemy na jak najlepszej drodze do Zródła. Zaczniemy poznawać siebie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Ten kto zdecyduje się wsiaść do „duchowego pociagu” powinień mieć świadomość, że droga będzie dość kręta, pojawią się różne stacje, na których zatrzyma się czasem na chwilę, czasem na dłuższy czas. Zdaży się też, że bardzo długo nie będzie widać celu. Wtedy pozostaje tylko Wiara, świadomość że wcześniej czy pózniej osiągnie cel. Co jest tym celem? Wewnętrzna harmonia. Ważne jest, aby zawsze pamiętać o tym celu, bo podróż- proces przeobrażenia, o ile dla  Duszy jest jak uwolnienie się „spod ucisku”, dla samego człowieka, jest dość bolesnym procesem przemiany, który zaczyna się burzeniem. Nie jest bowiem łatwo samemu rozbierać, kamien po kamieniu mur, który sami sobie wybudowalismy, po to żeby bronił nas przed bólem i smutkiem. A jak sie przy tym okazuje, ten mur zatrzymuje też wszelkie dobro, które na nas spływa. Jedyna droga, która prowadzi do wewnętrznej harmonii, to ta która umożliwia nam uwolnienie się od wszelkiego fałszu, przywiązań, przyzwyczajeń, lęków, bo właśnie wtedy dostajemy bilet na przejechanie do następnej stacji- wtedy podwyższamy poziom swojej świadomości duchowej. Najczęściej w tym momencie „na scena wkracza” ludzkie Ego, które za wszelka cenę chce zawrócić go z tej drogi. Lęk, obawy, przywiąznie, to są narzędzia, którymi posługuje się Ego. Dusza ich nie zna, nie rozumie ich działania. Te uczucia pojawiają się, gdy nie jesteśmy wstanie przyjąć, zaakceptować drogi którą wskazuje nam Dusza. Wtedy, gdy nie jesteśmy wstanie skoncentrować uwagi na obecnej chwili, Ego przejmuje kontrolę nad człowiekiem i za wszelką cenę stara się go zatrzymać w kleszczach przeszłości lub przyszłości, przez ciągłe przypominanie o wszelkiego rodzaju negatywnych rzeczach związanych z tymi dwoma strefani czasu. To jest właśnie sposób działania Ego- nie pozwala na spokój, na życie tu i teraz. Tworzy nowe lub przypomina stare obrazy przepełnione lękiem, obawami, niepewnością, żalem, smutkiem.

Dlaczego ważne jest stworzenie harmonii między Duszą a Ego? Ponieważ właśnie ten rodzaj równowagi jest podstawą naszego jestestwa. Ego daje możliwość istnienia Duszy w fizycznym świecie. Natomiast z pomocy Duszy możemy otworzyć się na świadomość duchową i doświadczyć wszystkiego tego, co się dzieje w świecie duchowym. Ego to umysł, analityczne myślenie, Dusza natomiast to serce, bezwarunkowa Miłośc. Każde z nich jest niezbędne do naszego istnienia. Przy czym, tylko stan harmonii miedzy Ego i Duszą, pozwala abyśmy poczuli przepływającą przez nas Miłość Stwórcy. Nauki, które dostajemy na poziomie duchowym i które pomagają nam w rozwoju duchowym, Ego pomaga nam zastosować, w świecie fizycznym.

Natomiast, gdy pojawia sie dysharmonia, i Ego przejmie kierowanie, zaczyna nam dyktować jakie kroki mamy podjać, po to, aby zaspokoić jego potrzeby, zachcianki. W świecie fizycznym istnieje mnóstwo szablonów, ideologii,reguł i są one idealne dla ludzkiego Ego, ponieważ człowiek musi zużyć wiele energii, aby dostosowywać się do nich. Dusza nic nie wie o zasadach i granicach- zna tylka jedną drogę, drogę bezwarunkowej Miłości.

Niestety, ludzie spędzają o wiele więcej czasu na wzmacnianiu swojego Ego, niż na czyszczeniu swojej Duszy. Przywiazują o wiele wiekszą wagę do sukcesów, uznania, do tego jakie zdanie mają o nich inni. Tym samym potrzeby Duszy zepchnięte są na dalszy plan lub zostaja zupelnie pominięte, nie brane pod uwagę. Wtedy dochodzi do rozdzielenia się Ego i Duszy, powstaje między nimi przepaść. Ego z największym poświeceniem, robi wszystko, aby odnieść sukces (cokolwiek by to oznaczało w danej sytuacji) i doprowadza do tego, że człowiek różnego rodzaju działaniami, decyzjami odwraca swoją uwagę od pragnień Duszy.

     Natomiast w monencie kiedy człowiek usłyszy, zwróci uwagę na głos Duszy i zdecyduje się wsiąść do „pociągu duchowego” aby wyruszyć w tą daleką podróż- przebudzi się i dojdzie do wielu przekonań, m.in. że sam decyduje jak przeżyje własne życie. To własnie w czasie tej podróży każdy znajdzie sposób na zbudowanie i umacnienie równowagi między Duszą i Ego, co pomoże utrzymać harmonię również w świecie fizycznym. Między innymi tego dotyczy świadomości duchowa. Stan, gdy Ego i Dusza współpracują ze soba. Stan oświecenia. Przy czym, ten stan nie jest czymś wzniosłym, dostępnym dla wybranych. Bycie oświeconym to stan w którym wewnętrzne światło emanuje z człowieka cała swoją siłą. Osoba żyjąca według świadomości duchowej, nie tylko dotrze do swojej Duszy, ale patrząc na każdego innego człowieka wyczuje istniejącą w nim Dusze- i to daje nam najgłębszy kontakt z Bogiem. Przy czym, nie znaczy to, że należy Ego podporządkować Duszy. Bez aktywnego Ego, Dusza nie może swodobnie istnieć w fizycznym świecie. Tylko wtedy, gdy Ego i Dusza są współpracującymi ze soba partnerami, człowiek ma szansę płynnie przetańczyć magiczny taniec życia.

                                                                                 ~~***~~

      „Przypomnij sobie uczucie, jakiego doświadczasz, gdy ktoś cię chwali, kiedy jesteś uznany, zaakceptowany, oklaskiwany. A teraz zestaw je dla kontrastu z uczuciem, jakiego doznajesz na widok zachodu lub wschodu słońca, lub w ogóle przyrody, albo kiedy czytasz książkę czy oglądasz film, który ci się naprawdę podoba. Staraj się odświeżyć w sobie to ostatnie uczucie i porównaj je z pierwszym, które przeżywałeś, gdy cię chwalono. Zrozum, że ten pierwszy rodzaj uczucia pochodzi z szukania swojej własnej chwały i stawiania siebie na pierwszym miejscu. Jest to uczucie z tego świata. Drugie uczucie natomiast pochodzi ze spełnienia aspiracji i nadziei, jest to uczucie duszy.

      A oto inny kontrast. Przypomnij sobie uczucie, którego doznajesz, gdy odnosisz sukces, gdy udaje ci się czegoś dokonać, kiedy jesteś na górze, gdy wygrasz grę lub zakład, albo wychodzisz zwycięsko z dyskusji. I porównaj je z twoim uczuciem, gdy cieszy cię praca, którą wykonujesz, gdy jesteś nią pochłonięty, albo gdy sprawia ci przyjemność to, co w tej chwili robisz. I znów zauważ jakościową różnicę między uczuciem światowym a uczuciem duszy.

      I jeszcze jeden kontrast. Przypomnij sobie, jak się czułeś, gdy miałeś władzę, gdy byłeś szefem, a ludzie patrzyli na ciebie z dołu i słuchali twoich rozkazów, albo kiedy byłeś osobą popularną. Zestaw teraz to światowe uczucie z uczuciem zażyłości i koleżeństwa wtedy, gdy prawdziwie radowałeś się z towarzystwa przyjaciela lub grupy kolegów, z którymi wesoło spędziłeś czas wśród śmiechów.

      Gdy już to zrobiłeś, spróbuj zrozumieć prawdziwą naturę uczuć światowych, mianowicie uczuć związanych z szukaniem własnej chwały, uczuć związanych z wybijaniem się na czoło. Te uczucia nie są naturalne. Wymyśliło je twoje społeczeństwo i twoja kultura po to, by uczynić cię bardziej produktywnym i by można było sprawować nad tobą kontrolę. Te uczucia nie ożywiają cię i nie przynoszą szczęścia, które przeżywasz, kontemplując naturę lub radując się towarzystwem przyjaciół albo ciesząc się swoją pracą. Ich celem jest wzbudzić dreszcz emocji, podniecenie... i pustkę.

      Postaraj się poobserwować samego siebie w ciągu dnia albo podczas jednego tygodnia i pomyśl, ile czynności, które wykonałeś, ile działań, w które byłeś zaangażowany, pozostało nie splamionych pragnieniem tych dreszczy, tego podniecenia, które rodzą jedynie pustkę, chęć zwrócenia na siebie uwagi, uznania, sławy, popularności, sukcesu czy władzy.

      Przyjrzyj się otaczającym cię ludziom. Czy jest wśród nich choć jedna jedyna osoba, która nie byłaby uzależniona od tych światowych uczuć? Jedna jedyna osoba, która nie byłaby przez nie kontrolowana, nie pragnęła ich, nie spędzała każdej minuty swego życia na świadomym czy nieświadomym ich poszukiwaniu? Gdy to zobaczysz, zrozumiesz, jak ludzie starają się zyskać świat, a zyskując go, tracą dusze. Przeżywają puste życie, pozbawione ducha.

      Proponuję ci rozważyć następującą przypowieść, która jest obrazem życia. Autobus pełen turystów przemierza przepiękną okolicę; wokoło pełno jest jezior, gór, rzek i łąk. Ale zasłony w oknach są opuszczone i turyści nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jaki widok rozpościera się na zewnątrz autobusu. Spędzają podróż na sprzeczkach, kto powinien zająć najbardziej honorowe miejsce w autobusie, kogo powinno się oklaskiwać, kto jest najbardziej godny zainteresowania. I tak to trwa aż do końca podróży.”A. de Mello




Samopoznanie


Coraz  częściej słyszymy w różnego rodzaju programach telewizyjnych, czytamy w magazynach,  jak ważne jest samopoznanie. Wszyscy podkreślają, że poznanie siebie, ułatwi odnoszenie sukcesów w każdej dziedzinie życia i stało się to sloganem reklamowym dla różnego rodzaju treningów i kursów, poruszających ten temat. Takie zajęcia najczęściej polegają na charakteryzacji poszczególnych typów osobowości, odegraniu różnych scenek obrazujących jakąś konfliktową sytuację i rozmowie, kto jakie sytuacje przeszedł w swoim życiu. Natomiast- moim zdaniem, mówiąc o samopoznaniu, poruszamy o wiele bardziej złożony temat, a jego korzenie tkwią, w naszym dzieciństwie lub nawet w poprzednim życiu.

Dziecko, doskonale wyczuwa, co kryje się w spojrzeniu, barwie głosu drugiej osoby. Jeśli odczytuje z nich, że nie jest wystarczające dobre lub, że zle coś zrobiło, to interpretuje w ten sposób, iż musi robić o wiele więcej, o wiele lepiej, po to żeby być akceptowanym,  kochanym. Jeśli często słyszy, że coś znowu jest żle, że trzeba było daną rzecz zrobić inaczej, po pewnym czasie zacznie utożsamiać się ze stwierdzeniem, że jest głupi i niezaradny. Zaczynie coraz częściej odnosić wrażenie (z czasem myśleć), że nie zasługuje na Miłość, że jest nie kochane, nie akceptowane. Będzie koncentrować  się, tylko na spełnianiu oczekiwań jakie stawiają mu w szkole i w domu. Coraz częściej robi rzeczy, którymi może zwrócić uwagę na siebie. Zdarza się, że robi coś, co jest ponad jego siły. A cel jest jeden- Miłość.

Póżniej, w dorosłym życiu taka osoba na różne sposoby stara się przypodobać wszystkim, żeby tylko zdobyć aprobatę. Często jest w stanie znosić , „przełykać”, wyrzekać się wielu rzeczy, żeby być pochwalonym. Robi rzeczy na które w ogóle nie ma ochoty, bierze na siebie coraz więcej spraw i obowiązków, podejmuje się odgrywania coraz większej ilości ról. Mężczyzna będzie dążył do tego, by być wzorową głowa rodziny, super kumplem i przyjacielem od serca. Kobieta natomiast, zachowuje się jakby chciała wygrać mistrzostwa, nie tylko w pracy, ale i w domu, jako troskliwa matka, wierna partnerka, cudowna kochanka i wspaniała kucharka w jednym. A wszystko to stara się robić z uśmiechem i nie wyczerpaną energią. Oczywiście można spróbować  przeżyć całe życie, odgrywając role supermana,  ale tak naprawdę da się tak żyć, tylko przez jakiś czas… Po pewnym czasie przychodzi zmęczenie, zobojętnienie, oziębienie, znika promieniująca z głębi Duszy radość, która była napędzana Akceptacją i Miłością. I przychodzi chwila, kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że czegoś nam brakuje. Zaczynamy szukać winnych za nasze nieszczęśliwe życie, jakby to ktoś inny był odpowiedzialny za nasze niepowodzenia, a my staliśmy się jedynie ofiarą. Coraz bardziej zamykamy się w tworzonym przez nas samych- poczuciu nieszczęścia. Przypominamy sobie coraz więcej sytuacji, kiedy czuliśmy się zranieni, obrażeni, niezrozumieni, ale nigdy o tym nikomu nie mówiliśmy. I użalając się tak nad sobą, jeszcze bardziej pogrążamy się w morzu negatywnych myśli. Szukaliśmy szczęścia i Miłości w innych ludziach, a nie w sobie i teraz czujemy się zagubieni. Nie wiemy tak naprawdę, kim i jacy jesteśmy, bo zawsze byliśmy uzależnieni od kogoś, ktoś inny kierował naszymi uczuciami. Naszym celem było spełnienie oczekiwań innych- wyrzekając się siebie i przestaliśmy w ogóle myśleć o sobie. Z czasem, pod wpływem żalu i goryczy stajemy się osobą o „sercu z kamienia” i nieczułą na Miłość.

Bywa, że w dzieciństwie doświadczyliśmy, że uczucia są mało ważne, wręcz nieistotnie ponieważ wszystko inne – to co fizyczne, „przyziemne”  było ważniejsze. Może byliśmy bardziej wrażliwi i uczuciowi niż inni, co spotykało się z docinkami, że jesteśmy nazbyt delikatni. W konsekwencji, coraz mniej mówiliśmy o swoich uczuciach, coraz rzadziej je okazywaliśmy, co spowodowało powstanie sporej ilości różnego rodzaju blokad uczuciowych i wewnętrzne zamknięcie. Nauczyliśmy się, w różny sposób, omijać konfliktowe sytuacje lub uciekać przed nimi. Jako dorosła osoba wybieramy jedną z dwóch postaw: chowamy głowę w piasek lub traktujemy sprawę, zdarzenie jakby jej nie było, nie zdarzyła się- czyli problemu nie ma.

Również w dzieciństwie kształtuje się, idące w parze z Miłością-Zaufanie. Jeśli w tym okresie doświadczyliśmy, że w stosunku do bliskich osób możemy być bezgranicznie szczerzy, możemy powiedzieć wszystko i zostaniemy wysłuchani, bez negatywnych komentarzy i „pouczających wykładów”, nasza pewność i wiara w siebie, oraz poczucie bezpieczeństwa znacznie się wzmocniły. Niestety wielu rodziców, jest zdania, że wiele spraw lepiej przemilczeć, uważają bowiem, że dziecko i tak tego nie zrozumie, lub mówią o czymś zdawkowo, czy „półprawdę”. Takie sytuacje są niejasne, niezrozumiałe dla dziecka, co powoduje że nasila się w nim poczucie braku bezpieczeństwa. Nie wie, na kogo i na co może liczyć. Czuje się niepewnie, zaczyna szukać winy w sobie. Pózniej pojawiają się wszelkiego rodzaju wątpliwości, obawy i brak umiejętności podjęcia decyzji,  praktycznie w każdej sytuacji.

Jakie jest najlepsze rozwiązanie? Zabrzmi to banalnie prosto: pokochać się siebie!!! To jest punkt wyjściowy, który jest zarazem źródłem naszych kontaktów z rodzicami, dziećmi, znajomymi, kolegami, z partnerem, w pracy. Dlatego ważne jest zrozumienie pewnych naszych zachowań, schematów, idei które zostały w nas „zaprogramowane”. Dobrze jest nauczyć się odcinać od uczuć innych, bo to nas tylko obciąża i przeszkadza w dalszym rozwoju. Jest to ważne też dlatego, bo wychowując dziecko, nieuchronnie przykazujemy mu wszystkie pozytywne i negatywne uczucia jakie są w nas. Na przykład: w pierwszych 7 latach dziecko uczy się m.in. tulić, obejmować, głaskać- te doznania (lub ich brak) zostaną w nim na całe życie. Jeśli rodzic, ma jakąkolwiek blokadę z tym związaną- nie umie tego dać swojemu dziecku.

Często się mówi, jaki bezduszny i ubogi w Miłość jest ten Świat. Jest to dlatego ciekawe, bo wszyscy pragną być bezwarunkowo kochani, akceptowani- takimi jakimi są. Problem jest natomiast w tym, ze wszystko robimy odwrotnie: żyjemy według szablonów i reguł stworzonych przez innych, stawiamy warunki Miłości. Mówimy np. do partnera, dziecka: jeśli zrobisz to ,czy tamto będę szczęśliwy, lub jeśli tego nie zrobisz, nie będę pewna, że mnie kochasz. A przecież klucz do szczęścia jest w nas samych. W ciągu jednego dnia, przeciętnie 60tys. myśli przebiega przez umysł człowieka- zastanówmy się ile z nich jest pozytywnych, jak my sami, oceniamy siebie, co myślimy o sobie? Nie wykluczone, że zastanawiając się nad tymi tematami, wrócą wspomnienia z dzieciństwa- to, co ktoś mówił o nas, jaką etykietkę nam przyczepiono. Wiele osób jest w „tarapatach”, gdy się prosi je o wymienienie paru pozytywnych cech. Nie mówiąc już o tym, by powiedzieli w czym są wyjątkowi, niepowtarzalni. To tylko potwierdza fakt, jak bardzo nie znamy samych siebie.

Odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie sobie zadajemy, które dotyczą naszych obaw, strachu, tego co nas hamuje, znajdziemy w nas samych. Bo czy jest bardziej wiarygodne zródło, niż własna Dusza? Kiedy przyznamy się do własnych potrzeb i pragnień, poznając siebie, po pierwsze-nie ulegamy wpływom  z zewnątrz. Po drugie- zaczniemy sami kierować własnym życiem i nie będziemy obwiniać innych za nasze niepowodzenia. Po trzecie- dowiemy się czym jest Szczęście.

poniedziałek, 28 maja 2012

Podręcznik wojwnika światła


„-A kim jest wojownik światła?
-Człowiekiem, który umie docenić, jakim cudem jest życie; który do samego końca walczy o to, w co wierzy i potrafi usłyszeć bicie dzwonów kołysanych w głębinach oceanu.
Mężczyzna nigdy dotąd nie sądził, że jest wojownikiem światła. Nieznajoma zdawała się czytać w jego myślach:
-Wszyscy to potrafimy. Ale nikt nawet nie podejrzewa, ze jest wojownikiem światła. Każdy człowiek może nim być.
(…)
Wojownik światła zauważa, że niektóre sytuacje w życiu powtarzają się. Często staje przed problemami, z jakimi już się zetknął. Wtedy wpada w rozpacz. Wydaje mu się, ze nie uda mu się zrobić kolejnego kroku naprzód, ponieważ trudności i kłopoty znowu powracają. ”Przecież już kiedyś przeszedłem to samo”-skarży się w duchu. „Co prawda, już kiedyś to przeżyłeś-odpowiada jego serce-ale nigdy tego nie pokonałeś”. Dopiero wtedy wojownik pojmuje, że doświadczenia, które powtarzają się wielokrotnie, maja jeden jedyny cel: nauczys go tego, czego jeszcze nie potrafi.
(…)
Każdy wojownik światła bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła zdradził i skłamał w przeszłości.
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość.
Każdy wojownik światła cierpiał z powodów spraw, które nie były tego warte.
Każdy wojownik światła wątpił w to, że jest wojownikiem światła.
Każdy wojownik światła zaniedbywał swoje duchowe zobowiązania.
Każdy wojownik światła mówił ”tak”, kiedy chciał powiedzieć „nie”.
Każdy wojownik światła zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest wojownikiem światła.
Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem.
(…)
Wojownik światła zna wagę intuicji. W ferworze walki trudno rozmyślać o ciosach wroga. Zawierza swojemu instynktowi i jest posłuszny podszeptom anioła stróża. W czasie pokoju odgaduje znaki, które mu zsyła Bóg. Ludzie mówią: „To szaleniec!” albo: „On żyje w urojonym świecie!”. Albo jeszcze: „Jak można wierzyć w rzeczy całkowicie pozbawione logiki?”. Lecz wojownik wie, że intuicja jest mową Boga. Nie przestaje więc słuchać rad wiatru i rozmawiać z gwiazdami.
(…)
Wojownik światła odkrył, że lepiej podążać za światłem. Zdradzał, kłamał, zbaczał ze swojej drogi, zrywał rozejmy. A i tak wszystko nadal mu się udawało, jak gdyby nigdy nic. Jednak otchłań pojawia się niespodziewanie. Można postawić tysiąc pewnych kroków, a jeden jedyny krok może się nagle okazać zgubny. A więc wojownik zatrzymuje się na czas. Zatrzymuje się, bo usłyszał cztery uwagi: „Zawsze popełniałeś błędy. Jesteś zbyt stary żeby się zmienić. Nie jesteś zdolny. Nie zasługujesz na to.” Wtedy podnosi oczy ku niebu, i jakiś głos mówi mu: „Każdy człowiek popełnia błędy. Darowałem ci twoje winy, ale nie mogę ci ich wybaczyć wbrew twojej woli. Sam zdecyduj”. Prawdziwy wojownik światła przyjmuje wybaczenie.
(…)
A więc powtarzam:
Wojownicy światła mają zawsze w oczach osobliwy blask. Żyją na świecie, stanowią część życia innych ludzi, rozpoczęli swoją ziemską podróż bez tobołków i bez sandałów. Często bywają tchórzliwi i nie zawsze postępują tak jak trzeba. Wojownicy światła cierpią z powodu nieważnych spraw, bywają małoduszni, czasem uważają, że nigdy nie uda im się dorosnąć, albo sądzą, ze nie są godni błogosławieństwo czy cudu. Nie zawsze wiedzą, co właściwie robią na świecie i często spędzają bezsenne noce, myśląc, że ich życie nie ma wcale sensu. Dlatego są wojownikami światła. Ponieważ się mylą. Ponieważ zadaja sobie pytania. Ponieważ poszukują sensu i –z całą pewnością- kiedyś go odnajdą.
(…)
Wojownik światła nosi w sobie iskierkę Boga. Dzieli los z innymi wojownikami, lecz bywa, że musi samotnie, ćwiczyć sztukę fechtunku. Kiedy jest daleko od przyjaciół, staje się jakby gwiazdą na niebie. Rozświetla tę część Wszechświata, która jest mu przypisana, upiększa galaktyki i całe światy dla tych, którzy spoglądają w niebo. Wytrwałość wojownika wkrótce będzie nagrodzona. Powoli zbliżają się do niego inni wojownicy, łącząc się w konstelacje pełne symboli i tajemnic.
(…)
Wojownik wystrzega się ludzi, którzy twierdzą, że znają Drogę. Zazwyczaj są tak głęboko przekonani o tym, że wszystko zależy od ich decyzji, że nie zauważają ironii z jaką los zapisuje koleje ludzkiego życia i żywo protestuje za każdym razem, kiedy nieuniknione puka do ich drzwi. Wojownik światła marzy i jego marzenia popychają go do przodu. Jednak nigdy nie popełnia błędu, sądząc, że droga jest łatwa a bramy szeroko otwarte. Wie, że Wszechświat działa  na podobieństwo alchemii: „dissous et coagule”, jak mawiają mistrzowie. „Rozpraszaj i skupiaj swoją energię zależnie od sytuacji”. Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. Wojownik potrafi to rozróżnić.
(…)
Są dwa rodzaje modlitwy. Takie, w których prosimy, aby wydarzyły się jakieś określone rzeczy i próbujemy podszeptać Bogu, co ma czynić. Nie pozostawiają one Stwórcy ani czasu, ani przestrzeni do działania. Bóg- który dobrze wie, co dla każdego z nas najlepsze- i tak zrobi, co uzna za słuszne. A modlący odniesie wrażanie, że nie został wysłuchany. Lecz są i inne modlitwy, te, w których człowiek godzi się, by w jego życiu spełniły się zamysły Stwórcy, choć przecież nie zna Jego ścieżek. Prosi, by oszczędzono mu cierpień, prosi o radość w walce o Dobro, lecz nigdy nie zapomina dodać: „Niech stanie się wola Twoja”. Wojownik światła modli się w ten drugi sposób.
(…)
Wojownik wie, że słowa najistotniejsze w każdym języku, to słowa bardzo krótkie. „Tak”. „Miłości”. „Bóg”. Te słowa przychodzą mu najłatwiej i wypełniają olbrzymie przestrzenie pustki. Jednak istnieją inne słowo, tez bardzo krótkie, którego wypowiedzenie sprawia wielu ludziom nie lada kłopot: „Nie”. Ten kto nigdy nie mówi „Nie” sądzi, że jest wspaniałomyślny, szlachetny i dobrze wychowany, bowiem „Nie” ma reputację słowa przeklętego, samolubnego i pospolitego. Wojownik stara się nie wpaść w te pułapkę. Bowiem czasem mówiąc „Tak” innym, można powiedzieć „Nie” samemu sobie. Dlatego jego usta nigdy nie wypowiadają „Tak”, kiedy jego serce mówi „Nie”.”
(…)                                                                 P.Coelho