O blogu

Wpisy na tym blogu (z wyjątkiem cytatów), powstają na bazie moich własnych doświadczeń, rozmów z moim Przewodnikiem Duchowym i nauk jakie dostaję od mojego Mistrza. Nie mają one na celu stworzenia kolejnych teorii, zasad czy rodzaju religii, lecz mają charakter czysto informacyjny. Są rodzajem drogowskazu, dla tych którzy zdecydują sie wyruszyć w taką drogę.
Osobą chcącym zgłębić pewne informacje, proponuję kontakt ze mną: magda8.knapik@gmail.com

O mnie

Moje zdjęcie
PL: Gdy zdecydowałam się na wybranie tej drogi,nie wiedziałam co mnie czeka,ale pragnienie wewnętrznej równowagi i Szczęścia,dodało mi odwagi żeby wyruszyć.Przeszłam wiele trudnych okresów,jak każdy człowiek,który odważy się stanąć twarzą w twarz z samym sobą.Zaczełam uczyć się akceptacji,odpuszczenia.Uwalniając sie z różnych mylnych idei,doszłam do wielu nowych wniosków i prawd.Zrozumiałam rowniez,że źródło wielu niepowodzeń,rozczarowń i porażek było we mnie.O ile na poczatku tej drogi,nie wiedziałam co na niej znajdę,doprowadziła mnie do najwiekszego skarbu-mojego Źródła i znazłam to,co dla mnie najcenniejsze-wewnętrzną harmonię,bezwarunkową Miłość i Boga-takiego jakim jest naprawdę.Natomiast oczyszczając Duszę z nałożonych na nia warstw,zaczęły nasilać sie moje zdolności.Potrzebowałam czasu i cierpliwości,żeby umieć właściwie je wykorzystać i dzięki temu teraz mogę pomagać innym.

środa, 30 maja 2012

Wewnętrzna harmonia


Oto obraz człowieka: wyobraz sobie nieskazitelnie czystą Duszę, okrytą wieloma wartwami. Każda wartwa to m.in.różnego rodzaju zaprogramowania, blokady, ideologie, oraz negatywne rzeczy (klątwy, symbole, myślobyty) przyniesione z poprzednich wcieleń. Do tego dochodzi nowa warstwa, którą teraz tworzysz– czyli to wszystko co robisz w obecnym życiu.

Jeśli poświęcimy czas na oczyszczenie swojej Duszy, zaczniemy uwalniać ją z tych warst, będziemy na jak najlepszej drodze do Zródła. Zaczniemy poznawać siebie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Ten kto zdecyduje się wsiaść do „duchowego pociagu” powinień mieć świadomość, że droga będzie dość kręta, pojawią się różne stacje, na których zatrzyma się czasem na chwilę, czasem na dłuższy czas. Zdaży się też, że bardzo długo nie będzie widać celu. Wtedy pozostaje tylko Wiara, świadomość że wcześniej czy pózniej osiągnie cel. Co jest tym celem? Wewnętrzna harmonia. Ważne jest, aby zawsze pamiętać o tym celu, bo podróż- proces przeobrażenia, o ile dla  Duszy jest jak uwolnienie się „spod ucisku”, dla samego człowieka, jest dość bolesnym procesem przemiany, który zaczyna się burzeniem. Nie jest bowiem łatwo samemu rozbierać, kamien po kamieniu mur, który sami sobie wybudowalismy, po to żeby bronił nas przed bólem i smutkiem. A jak sie przy tym okazuje, ten mur zatrzymuje też wszelkie dobro, które na nas spływa. Jedyna droga, która prowadzi do wewnętrznej harmonii, to ta która umożliwia nam uwolnienie się od wszelkiego fałszu, przywiązań, przyzwyczajeń, lęków, bo właśnie wtedy dostajemy bilet na przejechanie do następnej stacji- wtedy podwyższamy poziom swojej świadomości duchowej. Najczęściej w tym momencie „na scena wkracza” ludzkie Ego, które za wszelka cenę chce zawrócić go z tej drogi. Lęk, obawy, przywiąznie, to są narzędzia, którymi posługuje się Ego. Dusza ich nie zna, nie rozumie ich działania. Te uczucia pojawiają się, gdy nie jesteśmy wstanie przyjąć, zaakceptować drogi którą wskazuje nam Dusza. Wtedy, gdy nie jesteśmy wstanie skoncentrować uwagi na obecnej chwili, Ego przejmuje kontrolę nad człowiekiem i za wszelką cenę stara się go zatrzymać w kleszczach przeszłości lub przyszłości, przez ciągłe przypominanie o wszelkiego rodzaju negatywnych rzeczach związanych z tymi dwoma strefani czasu. To jest właśnie sposób działania Ego- nie pozwala na spokój, na życie tu i teraz. Tworzy nowe lub przypomina stare obrazy przepełnione lękiem, obawami, niepewnością, żalem, smutkiem.

Dlaczego ważne jest stworzenie harmonii między Duszą a Ego? Ponieważ właśnie ten rodzaj równowagi jest podstawą naszego jestestwa. Ego daje możliwość istnienia Duszy w fizycznym świecie. Natomiast z pomocy Duszy możemy otworzyć się na świadomość duchową i doświadczyć wszystkiego tego, co się dzieje w świecie duchowym. Ego to umysł, analityczne myślenie, Dusza natomiast to serce, bezwarunkowa Miłośc. Każde z nich jest niezbędne do naszego istnienia. Przy czym, tylko stan harmonii miedzy Ego i Duszą, pozwala abyśmy poczuli przepływającą przez nas Miłość Stwórcy. Nauki, które dostajemy na poziomie duchowym i które pomagają nam w rozwoju duchowym, Ego pomaga nam zastosować, w świecie fizycznym.

Natomiast, gdy pojawia sie dysharmonia, i Ego przejmie kierowanie, zaczyna nam dyktować jakie kroki mamy podjać, po to, aby zaspokoić jego potrzeby, zachcianki. W świecie fizycznym istnieje mnóstwo szablonów, ideologii,reguł i są one idealne dla ludzkiego Ego, ponieważ człowiek musi zużyć wiele energii, aby dostosowywać się do nich. Dusza nic nie wie o zasadach i granicach- zna tylka jedną drogę, drogę bezwarunkowej Miłości.

Niestety, ludzie spędzają o wiele więcej czasu na wzmacnianiu swojego Ego, niż na czyszczeniu swojej Duszy. Przywiazują o wiele wiekszą wagę do sukcesów, uznania, do tego jakie zdanie mają o nich inni. Tym samym potrzeby Duszy zepchnięte są na dalszy plan lub zostaja zupelnie pominięte, nie brane pod uwagę. Wtedy dochodzi do rozdzielenia się Ego i Duszy, powstaje między nimi przepaść. Ego z największym poświeceniem, robi wszystko, aby odnieść sukces (cokolwiek by to oznaczało w danej sytuacji) i doprowadza do tego, że człowiek różnego rodzaju działaniami, decyzjami odwraca swoją uwagę od pragnień Duszy.

     Natomiast w monencie kiedy człowiek usłyszy, zwróci uwagę na głos Duszy i zdecyduje się wsiąść do „pociągu duchowego” aby wyruszyć w tą daleką podróż- przebudzi się i dojdzie do wielu przekonań, m.in. że sam decyduje jak przeżyje własne życie. To własnie w czasie tej podróży każdy znajdzie sposób na zbudowanie i umacnienie równowagi między Duszą i Ego, co pomoże utrzymać harmonię również w świecie fizycznym. Między innymi tego dotyczy świadomości duchowa. Stan, gdy Ego i Dusza współpracują ze soba. Stan oświecenia. Przy czym, ten stan nie jest czymś wzniosłym, dostępnym dla wybranych. Bycie oświeconym to stan w którym wewnętrzne światło emanuje z człowieka cała swoją siłą. Osoba żyjąca według świadomości duchowej, nie tylko dotrze do swojej Duszy, ale patrząc na każdego innego człowieka wyczuje istniejącą w nim Dusze- i to daje nam najgłębszy kontakt z Bogiem. Przy czym, nie znaczy to, że należy Ego podporządkować Duszy. Bez aktywnego Ego, Dusza nie może swodobnie istnieć w fizycznym świecie. Tylko wtedy, gdy Ego i Dusza są współpracującymi ze soba partnerami, człowiek ma szansę płynnie przetańczyć magiczny taniec życia.

                                                                                 ~~***~~

      „Przypomnij sobie uczucie, jakiego doświadczasz, gdy ktoś cię chwali, kiedy jesteś uznany, zaakceptowany, oklaskiwany. A teraz zestaw je dla kontrastu z uczuciem, jakiego doznajesz na widok zachodu lub wschodu słońca, lub w ogóle przyrody, albo kiedy czytasz książkę czy oglądasz film, który ci się naprawdę podoba. Staraj się odświeżyć w sobie to ostatnie uczucie i porównaj je z pierwszym, które przeżywałeś, gdy cię chwalono. Zrozum, że ten pierwszy rodzaj uczucia pochodzi z szukania swojej własnej chwały i stawiania siebie na pierwszym miejscu. Jest to uczucie z tego świata. Drugie uczucie natomiast pochodzi ze spełnienia aspiracji i nadziei, jest to uczucie duszy.

      A oto inny kontrast. Przypomnij sobie uczucie, którego doznajesz, gdy odnosisz sukces, gdy udaje ci się czegoś dokonać, kiedy jesteś na górze, gdy wygrasz grę lub zakład, albo wychodzisz zwycięsko z dyskusji. I porównaj je z twoim uczuciem, gdy cieszy cię praca, którą wykonujesz, gdy jesteś nią pochłonięty, albo gdy sprawia ci przyjemność to, co w tej chwili robisz. I znów zauważ jakościową różnicę między uczuciem światowym a uczuciem duszy.

      I jeszcze jeden kontrast. Przypomnij sobie, jak się czułeś, gdy miałeś władzę, gdy byłeś szefem, a ludzie patrzyli na ciebie z dołu i słuchali twoich rozkazów, albo kiedy byłeś osobą popularną. Zestaw teraz to światowe uczucie z uczuciem zażyłości i koleżeństwa wtedy, gdy prawdziwie radowałeś się z towarzystwa przyjaciela lub grupy kolegów, z którymi wesoło spędziłeś czas wśród śmiechów.

      Gdy już to zrobiłeś, spróbuj zrozumieć prawdziwą naturę uczuć światowych, mianowicie uczuć związanych z szukaniem własnej chwały, uczuć związanych z wybijaniem się na czoło. Te uczucia nie są naturalne. Wymyśliło je twoje społeczeństwo i twoja kultura po to, by uczynić cię bardziej produktywnym i by można było sprawować nad tobą kontrolę. Te uczucia nie ożywiają cię i nie przynoszą szczęścia, które przeżywasz, kontemplując naturę lub radując się towarzystwem przyjaciół albo ciesząc się swoją pracą. Ich celem jest wzbudzić dreszcz emocji, podniecenie... i pustkę.

      Postaraj się poobserwować samego siebie w ciągu dnia albo podczas jednego tygodnia i pomyśl, ile czynności, które wykonałeś, ile działań, w które byłeś zaangażowany, pozostało nie splamionych pragnieniem tych dreszczy, tego podniecenia, które rodzą jedynie pustkę, chęć zwrócenia na siebie uwagi, uznania, sławy, popularności, sukcesu czy władzy.

      Przyjrzyj się otaczającym cię ludziom. Czy jest wśród nich choć jedna jedyna osoba, która nie byłaby uzależniona od tych światowych uczuć? Jedna jedyna osoba, która nie byłaby przez nie kontrolowana, nie pragnęła ich, nie spędzała każdej minuty swego życia na świadomym czy nieświadomym ich poszukiwaniu? Gdy to zobaczysz, zrozumiesz, jak ludzie starają się zyskać świat, a zyskując go, tracą dusze. Przeżywają puste życie, pozbawione ducha.

      Proponuję ci rozważyć następującą przypowieść, która jest obrazem życia. Autobus pełen turystów przemierza przepiękną okolicę; wokoło pełno jest jezior, gór, rzek i łąk. Ale zasłony w oknach są opuszczone i turyści nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jaki widok rozpościera się na zewnątrz autobusu. Spędzają podróż na sprzeczkach, kto powinien zająć najbardziej honorowe miejsce w autobusie, kogo powinno się oklaskiwać, kto jest najbardziej godny zainteresowania. I tak to trwa aż do końca podróży.”A. de Mello




Samopoznanie


Coraz  częściej słyszymy w różnego rodzaju programach telewizyjnych, czytamy w magazynach,  jak ważne jest samopoznanie. Wszyscy podkreślają, że poznanie siebie, ułatwi odnoszenie sukcesów w każdej dziedzinie życia i stało się to sloganem reklamowym dla różnego rodzaju treningów i kursów, poruszających ten temat. Takie zajęcia najczęściej polegają na charakteryzacji poszczególnych typów osobowości, odegraniu różnych scenek obrazujących jakąś konfliktową sytuację i rozmowie, kto jakie sytuacje przeszedł w swoim życiu. Natomiast- moim zdaniem, mówiąc o samopoznaniu, poruszamy o wiele bardziej złożony temat, a jego korzenie tkwią, w naszym dzieciństwie lub nawet w poprzednim życiu.

Dziecko, doskonale wyczuwa, co kryje się w spojrzeniu, barwie głosu drugiej osoby. Jeśli odczytuje z nich, że nie jest wystarczające dobre lub, że zle coś zrobiło, to interpretuje w ten sposób, iż musi robić o wiele więcej, o wiele lepiej, po to żeby być akceptowanym,  kochanym. Jeśli często słyszy, że coś znowu jest żle, że trzeba było daną rzecz zrobić inaczej, po pewnym czasie zacznie utożsamiać się ze stwierdzeniem, że jest głupi i niezaradny. Zaczynie coraz częściej odnosić wrażenie (z czasem myśleć), że nie zasługuje na Miłość, że jest nie kochane, nie akceptowane. Będzie koncentrować  się, tylko na spełnianiu oczekiwań jakie stawiają mu w szkole i w domu. Coraz częściej robi rzeczy, którymi może zwrócić uwagę na siebie. Zdarza się, że robi coś, co jest ponad jego siły. A cel jest jeden- Miłość.

Póżniej, w dorosłym życiu taka osoba na różne sposoby stara się przypodobać wszystkim, żeby tylko zdobyć aprobatę. Często jest w stanie znosić , „przełykać”, wyrzekać się wielu rzeczy, żeby być pochwalonym. Robi rzeczy na które w ogóle nie ma ochoty, bierze na siebie coraz więcej spraw i obowiązków, podejmuje się odgrywania coraz większej ilości ról. Mężczyzna będzie dążył do tego, by być wzorową głowa rodziny, super kumplem i przyjacielem od serca. Kobieta natomiast, zachowuje się jakby chciała wygrać mistrzostwa, nie tylko w pracy, ale i w domu, jako troskliwa matka, wierna partnerka, cudowna kochanka i wspaniała kucharka w jednym. A wszystko to stara się robić z uśmiechem i nie wyczerpaną energią. Oczywiście można spróbować  przeżyć całe życie, odgrywając role supermana,  ale tak naprawdę da się tak żyć, tylko przez jakiś czas… Po pewnym czasie przychodzi zmęczenie, zobojętnienie, oziębienie, znika promieniująca z głębi Duszy radość, która była napędzana Akceptacją i Miłością. I przychodzi chwila, kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że czegoś nam brakuje. Zaczynamy szukać winnych za nasze nieszczęśliwe życie, jakby to ktoś inny był odpowiedzialny za nasze niepowodzenia, a my staliśmy się jedynie ofiarą. Coraz bardziej zamykamy się w tworzonym przez nas samych- poczuciu nieszczęścia. Przypominamy sobie coraz więcej sytuacji, kiedy czuliśmy się zranieni, obrażeni, niezrozumieni, ale nigdy o tym nikomu nie mówiliśmy. I użalając się tak nad sobą, jeszcze bardziej pogrążamy się w morzu negatywnych myśli. Szukaliśmy szczęścia i Miłości w innych ludziach, a nie w sobie i teraz czujemy się zagubieni. Nie wiemy tak naprawdę, kim i jacy jesteśmy, bo zawsze byliśmy uzależnieni od kogoś, ktoś inny kierował naszymi uczuciami. Naszym celem było spełnienie oczekiwań innych- wyrzekając się siebie i przestaliśmy w ogóle myśleć o sobie. Z czasem, pod wpływem żalu i goryczy stajemy się osobą o „sercu z kamienia” i nieczułą na Miłość.

Bywa, że w dzieciństwie doświadczyliśmy, że uczucia są mało ważne, wręcz nieistotnie ponieważ wszystko inne – to co fizyczne, „przyziemne”  było ważniejsze. Może byliśmy bardziej wrażliwi i uczuciowi niż inni, co spotykało się z docinkami, że jesteśmy nazbyt delikatni. W konsekwencji, coraz mniej mówiliśmy o swoich uczuciach, coraz rzadziej je okazywaliśmy, co spowodowało powstanie sporej ilości różnego rodzaju blokad uczuciowych i wewnętrzne zamknięcie. Nauczyliśmy się, w różny sposób, omijać konfliktowe sytuacje lub uciekać przed nimi. Jako dorosła osoba wybieramy jedną z dwóch postaw: chowamy głowę w piasek lub traktujemy sprawę, zdarzenie jakby jej nie było, nie zdarzyła się- czyli problemu nie ma.

Również w dzieciństwie kształtuje się, idące w parze z Miłością-Zaufanie. Jeśli w tym okresie doświadczyliśmy, że w stosunku do bliskich osób możemy być bezgranicznie szczerzy, możemy powiedzieć wszystko i zostaniemy wysłuchani, bez negatywnych komentarzy i „pouczających wykładów”, nasza pewność i wiara w siebie, oraz poczucie bezpieczeństwa znacznie się wzmocniły. Niestety wielu rodziców, jest zdania, że wiele spraw lepiej przemilczeć, uważają bowiem, że dziecko i tak tego nie zrozumie, lub mówią o czymś zdawkowo, czy „półprawdę”. Takie sytuacje są niejasne, niezrozumiałe dla dziecka, co powoduje że nasila się w nim poczucie braku bezpieczeństwa. Nie wie, na kogo i na co może liczyć. Czuje się niepewnie, zaczyna szukać winy w sobie. Pózniej pojawiają się wszelkiego rodzaju wątpliwości, obawy i brak umiejętności podjęcia decyzji,  praktycznie w każdej sytuacji.

Jakie jest najlepsze rozwiązanie? Zabrzmi to banalnie prosto: pokochać się siebie!!! To jest punkt wyjściowy, który jest zarazem źródłem naszych kontaktów z rodzicami, dziećmi, znajomymi, kolegami, z partnerem, w pracy. Dlatego ważne jest zrozumienie pewnych naszych zachowań, schematów, idei które zostały w nas „zaprogramowane”. Dobrze jest nauczyć się odcinać od uczuć innych, bo to nas tylko obciąża i przeszkadza w dalszym rozwoju. Jest to ważne też dlatego, bo wychowując dziecko, nieuchronnie przykazujemy mu wszystkie pozytywne i negatywne uczucia jakie są w nas. Na przykład: w pierwszych 7 latach dziecko uczy się m.in. tulić, obejmować, głaskać- te doznania (lub ich brak) zostaną w nim na całe życie. Jeśli rodzic, ma jakąkolwiek blokadę z tym związaną- nie umie tego dać swojemu dziecku.

Często się mówi, jaki bezduszny i ubogi w Miłość jest ten Świat. Jest to dlatego ciekawe, bo wszyscy pragną być bezwarunkowo kochani, akceptowani- takimi jakimi są. Problem jest natomiast w tym, ze wszystko robimy odwrotnie: żyjemy według szablonów i reguł stworzonych przez innych, stawiamy warunki Miłości. Mówimy np. do partnera, dziecka: jeśli zrobisz to ,czy tamto będę szczęśliwy, lub jeśli tego nie zrobisz, nie będę pewna, że mnie kochasz. A przecież klucz do szczęścia jest w nas samych. W ciągu jednego dnia, przeciętnie 60tys. myśli przebiega przez umysł człowieka- zastanówmy się ile z nich jest pozytywnych, jak my sami, oceniamy siebie, co myślimy o sobie? Nie wykluczone, że zastanawiając się nad tymi tematami, wrócą wspomnienia z dzieciństwa- to, co ktoś mówił o nas, jaką etykietkę nam przyczepiono. Wiele osób jest w „tarapatach”, gdy się prosi je o wymienienie paru pozytywnych cech. Nie mówiąc już o tym, by powiedzieli w czym są wyjątkowi, niepowtarzalni. To tylko potwierdza fakt, jak bardzo nie znamy samych siebie.

Odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie sobie zadajemy, które dotyczą naszych obaw, strachu, tego co nas hamuje, znajdziemy w nas samych. Bo czy jest bardziej wiarygodne zródło, niż własna Dusza? Kiedy przyznamy się do własnych potrzeb i pragnień, poznając siebie, po pierwsze-nie ulegamy wpływom  z zewnątrz. Po drugie- zaczniemy sami kierować własnym życiem i nie będziemy obwiniać innych za nasze niepowodzenia. Po trzecie- dowiemy się czym jest Szczęście.

poniedziałek, 28 maja 2012

Podręcznik wojwnika światła


„-A kim jest wojownik światła?
-Człowiekiem, który umie docenić, jakim cudem jest życie; który do samego końca walczy o to, w co wierzy i potrafi usłyszeć bicie dzwonów kołysanych w głębinach oceanu.
Mężczyzna nigdy dotąd nie sądził, że jest wojownikiem światła. Nieznajoma zdawała się czytać w jego myślach:
-Wszyscy to potrafimy. Ale nikt nawet nie podejrzewa, ze jest wojownikiem światła. Każdy człowiek może nim być.
(…)
Wojownik światła zauważa, że niektóre sytuacje w życiu powtarzają się. Często staje przed problemami, z jakimi już się zetknął. Wtedy wpada w rozpacz. Wydaje mu się, ze nie uda mu się zrobić kolejnego kroku naprzód, ponieważ trudności i kłopoty znowu powracają. ”Przecież już kiedyś przeszedłem to samo”-skarży się w duchu. „Co prawda, już kiedyś to przeżyłeś-odpowiada jego serce-ale nigdy tego nie pokonałeś”. Dopiero wtedy wojownik pojmuje, że doświadczenia, które powtarzają się wielokrotnie, maja jeden jedyny cel: nauczys go tego, czego jeszcze nie potrafi.
(…)
Każdy wojownik światła bał się kiedyś podjąć walkę.
Każdy wojownik światła zdradził i skłamał w przeszłości.
Każdy wojownik światła utracił choć raz wiarę w przyszłość.
Każdy wojownik światła cierpiał z powodów spraw, które nie były tego warte.
Każdy wojownik światła wątpił w to, że jest wojownikiem światła.
Każdy wojownik światła zaniedbywał swoje duchowe zobowiązania.
Każdy wojownik światła mówił ”tak”, kiedy chciał powiedzieć „nie”.
Każdy wojownik światła zranił kogoś, kogo kochał.
I dlatego jest wojownikiem światła.
Bowiem doświadczył tego wszystkiego i nie utracił nadziei, że stanie się lepszym człowiekiem.
(…)
Wojownik światła zna wagę intuicji. W ferworze walki trudno rozmyślać o ciosach wroga. Zawierza swojemu instynktowi i jest posłuszny podszeptom anioła stróża. W czasie pokoju odgaduje znaki, które mu zsyła Bóg. Ludzie mówią: „To szaleniec!” albo: „On żyje w urojonym świecie!”. Albo jeszcze: „Jak można wierzyć w rzeczy całkowicie pozbawione logiki?”. Lecz wojownik wie, że intuicja jest mową Boga. Nie przestaje więc słuchać rad wiatru i rozmawiać z gwiazdami.
(…)
Wojownik światła odkrył, że lepiej podążać za światłem. Zdradzał, kłamał, zbaczał ze swojej drogi, zrywał rozejmy. A i tak wszystko nadal mu się udawało, jak gdyby nigdy nic. Jednak otchłań pojawia się niespodziewanie. Można postawić tysiąc pewnych kroków, a jeden jedyny krok może się nagle okazać zgubny. A więc wojownik zatrzymuje się na czas. Zatrzymuje się, bo usłyszał cztery uwagi: „Zawsze popełniałeś błędy. Jesteś zbyt stary żeby się zmienić. Nie jesteś zdolny. Nie zasługujesz na to.” Wtedy podnosi oczy ku niebu, i jakiś głos mówi mu: „Każdy człowiek popełnia błędy. Darowałem ci twoje winy, ale nie mogę ci ich wybaczyć wbrew twojej woli. Sam zdecyduj”. Prawdziwy wojownik światła przyjmuje wybaczenie.
(…)
A więc powtarzam:
Wojownicy światła mają zawsze w oczach osobliwy blask. Żyją na świecie, stanowią część życia innych ludzi, rozpoczęli swoją ziemską podróż bez tobołków i bez sandałów. Często bywają tchórzliwi i nie zawsze postępują tak jak trzeba. Wojownicy światła cierpią z powodu nieważnych spraw, bywają małoduszni, czasem uważają, że nigdy nie uda im się dorosnąć, albo sądzą, ze nie są godni błogosławieństwo czy cudu. Nie zawsze wiedzą, co właściwie robią na świecie i często spędzają bezsenne noce, myśląc, że ich życie nie ma wcale sensu. Dlatego są wojownikami światła. Ponieważ się mylą. Ponieważ zadaja sobie pytania. Ponieważ poszukują sensu i –z całą pewnością- kiedyś go odnajdą.
(…)
Wojownik światła nosi w sobie iskierkę Boga. Dzieli los z innymi wojownikami, lecz bywa, że musi samotnie, ćwiczyć sztukę fechtunku. Kiedy jest daleko od przyjaciół, staje się jakby gwiazdą na niebie. Rozświetla tę część Wszechświata, która jest mu przypisana, upiększa galaktyki i całe światy dla tych, którzy spoglądają w niebo. Wytrwałość wojownika wkrótce będzie nagrodzona. Powoli zbliżają się do niego inni wojownicy, łącząc się w konstelacje pełne symboli i tajemnic.
(…)
Wojownik wystrzega się ludzi, którzy twierdzą, że znają Drogę. Zazwyczaj są tak głęboko przekonani o tym, że wszystko zależy od ich decyzji, że nie zauważają ironii z jaką los zapisuje koleje ludzkiego życia i żywo protestuje za każdym razem, kiedy nieuniknione puka do ich drzwi. Wojownik światła marzy i jego marzenia popychają go do przodu. Jednak nigdy nie popełnia błędu, sądząc, że droga jest łatwa a bramy szeroko otwarte. Wie, że Wszechświat działa  na podobieństwo alchemii: „dissous et coagule”, jak mawiają mistrzowie. „Rozpraszaj i skupiaj swoją energię zależnie od sytuacji”. Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. Wojownik potrafi to rozróżnić.
(…)
Są dwa rodzaje modlitwy. Takie, w których prosimy, aby wydarzyły się jakieś określone rzeczy i próbujemy podszeptać Bogu, co ma czynić. Nie pozostawiają one Stwórcy ani czasu, ani przestrzeni do działania. Bóg- który dobrze wie, co dla każdego z nas najlepsze- i tak zrobi, co uzna za słuszne. A modlący odniesie wrażanie, że nie został wysłuchany. Lecz są i inne modlitwy, te, w których człowiek godzi się, by w jego życiu spełniły się zamysły Stwórcy, choć przecież nie zna Jego ścieżek. Prosi, by oszczędzono mu cierpień, prosi o radość w walce o Dobro, lecz nigdy nie zapomina dodać: „Niech stanie się wola Twoja”. Wojownik światła modli się w ten drugi sposób.
(…)
Wojownik wie, że słowa najistotniejsze w każdym języku, to słowa bardzo krótkie. „Tak”. „Miłości”. „Bóg”. Te słowa przychodzą mu najłatwiej i wypełniają olbrzymie przestrzenie pustki. Jednak istnieją inne słowo, tez bardzo krótkie, którego wypowiedzenie sprawia wielu ludziom nie lada kłopot: „Nie”. Ten kto nigdy nie mówi „Nie” sądzi, że jest wspaniałomyślny, szlachetny i dobrze wychowany, bowiem „Nie” ma reputację słowa przeklętego, samolubnego i pospolitego. Wojownik stara się nie wpaść w te pułapkę. Bowiem czasem mówiąc „Tak” innym, można powiedzieć „Nie” samemu sobie. Dlatego jego usta nigdy nie wypowiadają „Tak”, kiedy jego serce mówi „Nie”.”
(…)                                                                 P.Coelho
   
                                                       
                                                                                             
   
                                                       
                                                                                             

   

                                                       

                                                                                             

Rady, jak chodzić po górach


„Znajdż górę, na którą chcesz wejść: nie sugeruj się opiniami tych, którzy mówią, że „tamta wygląda piękniej” lub „ ta jest o wiele łatwiejsza”. Stracisz wiele energii i siły, by osiągnąć swój cel, jesteś jedyną osobą odpowiedzialną za to, co robisz, więc musisz być tego pewien.
Zastanów się, jak do niej dotrzeć: bardzo często góra podziwiana z oddali wydaje się piękna, interesująca, zapowiada wyzwanie. Jednak co się dzieje, kiedy próbujemy się do niej zbliżyć? Nie prowadzi tam żadna droga, a ciebie od celu dzieli las. To, co proste na mapie, w rzeczywistości okazuje się trudne. Dlatego wypróbuj wszystkie ścieżki, aż kiedyś staniesz przed szczytem, który chciałeś zdobyć.
Ucz się od ludzi, którzy zdobyli szczyt: niezależnie od tego, jak bardzo jesteś przekonany o swojej niepowtarzalności, zawsze znajdzie się ktoś, kto wcześniej miał podobne marzenia. Zostawił ślady, które ułatwią ci drogę: porzucony sznur, wydeptaną ścieżkę, złamane gałęzie. To twoja wspinaczka, twoja odpowiedzialność, ale nie zapomnij, cudze doświadczenie jest pomocne.
Zagrożenia widziane z bliska można pokonać: kiedy zaczynasz wspinaczkę swych marzeń, rozglądaj się. Są kamienie tak wygładzone przez deszcz, że stają się śliskie jak lód. Jeśli jednak wiesz, gdzie postawić stopę, zauważysz pułapki i ich unikniesz.
Podziwiaj zmieniający się krajobraz. Oczywiście, trzeba pamiętać o celu wspinaczki – zdobyć szczyt. Jednak w mirę podchodzenia widzisz coraz więcej. Dlatego czasem warto się zatrzymać, by podziwiać widoki, z każdym pokonanym metrem możesz spojrzeć trochę dalej. Wykorzystaj to, by odkryć rzeczy, których dotąd nie rozumiałeś.

Szanuj swoje ciało: tylko ten zdoła wejść na szczyt, kto poświęca ciału należyta uwagę. Dostajesz od życia tyle czasu, ile trzeba, dlatego idż, nie wymagaj od siebie rzeczy niemożliwych. Jeśli pójdziesz za szybko, zmęczysz się i staniesz w pół drogi. Jeśli zaś pójdziesz za wolno, nadejdzie noc i zgubisz drogę. Podziwiaj widoki, pij żródlaną wodę, korzystaj z owoców, którymi tak hojnie obdarza cię natura, ale idż naprzód.

Szanuj swą duszę: nie powtarzaj sobie ciągle: ”uda mi się”. Twoja dusza dobrze o tym wie, potrzebuje tylko czasu, by dorosnąć, opanować horyzont, dosięgnąć nieba. Obsesja nie ułatwia znalezienia celu i odbiera przyjemność wspinaczki. Ale uwaga! Nie powtarzaj sobie również: „to trudniejsze niż myślałem”, dlatego że szybko stracisz wewnętrzną siłę.

Przygotuj się na to, że musisz przejść o kilometr więcej: dojście na szczyt trwa zawsze dłużej, niż myślimy. Nie daj się zwieść, przyjdzie moment, gdy uznasz, że jesteś już blisko, a jeszcze będziesz miał przed sobą szmat drogi. Jeżeli jednak podjąłeś się wspinaczki, nie będzie to żadną przeszkodą.

Ciesz się, gdy wejdziesz na szczyt: płacz, klaszcz, krzycz na wszystkie strony świata, pozwól, by hulający wiatr (na górze zawsze wieje) oczyścił twój umysł, ochłodził spocone i zmęczone stopy, otwórz szeroko oczy, otrzep z kurzu serce. Jakie to wspaniałe, że to, co było ledwie snem, odległą wizją, teraz stanowi część twego życia. Udało się!

Złóż przyrzecznie: wykorzystaj to, że odkryłeś w sobie siłę, której dotąd nie znałeś, i powiedz sobie, że od tej chwili będziesz z niej korzystał do końca swoich dni. A najlepiej obiecaj sobie, że odkryjesz inna górę, i zacznij nową przygodę.

Opowiedz swoją historię: tak, opowiedz swoją historię. Daj przykład. Powiedz o tym jak największej liczbie osób, dzięki czemu one także odnajdą w sobie odwagę i staną przed własną górą.”  P.Coelho


Każdy człowiek marzy o szczęśliwym, pomyślnym życiu, rodzinie, dobrej pracy, harmonijnym związku. Ale nie wystarczy tylko marzyc i pragnąć, trzeba też zrobić wszystko żeby to osiągnąć. Temat prawa przyciągania, jest w ostatnim czasie bardzo popularny i wiele o tym piszą, ale rzadko zwraca się uwagę na fakt, że sama wizualizacja marzeń, celów- nie wystarczy. Prace, zawsze trzeba zacząć od poznania  samego siebie. Wszystkich pozytywnych i tych-mniej pozytywnych -cech, wszystkich naszych lęków, obaw, mylnie zrozumianych stwierdzeń, błędnych idei życiowych, które hamują nasz rozwój wewnętrzny. Nadaremnie marzymy o pięknych, pozytywnych rzeczach, jeśli nasza aura jest pełna negatywnych energii, symboli, bytów itp. Nadaremnie staramy się wzmocnić wiarę w siebie, jeslii np. mamy zamkniętą centralna czakrę. Nadaremnie próbujemy stworzyć szczęśliwy, harmonijny związek, jeśli np. jest na nas jakaś klątwa, która to uniemożliwia.
Jest wiele nauk mówiących, jak  odnależć własną drogę i jak budować  własną harmonię- tak jak  jest wiele ścieżek, które prowadzą do szczytu. Jeśli już podejmiesz decyzję, że zmienisz swoje dotychczasowe życie, wybierz taką metodę, która pomoże ci odkryć kim i jaki jesteś naprawdę.

..moja historia... parę lat temu byłam na skraju załamania nerwowego i depresji. Rożne  sposoby rozwiązanie tych problemów przychodziły mi do głowy... Zawsze pociąga mnie ezoteryka i  spirytualizm- zgłębiałam różne tematy, różnych metod próbowałam, ale nie przynosiły znacznych efektów, nie czułam żadnych pozytywnych zmian w moim życiu. Postanowiłam spróbować jeszcze raz- tym razem czegoś nowego, o czym nie słyszałam wcześniej. Spotkałam się z dwójka wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi znalezć drogę do samej siebie. Potem-kiedy miałam ciężkie okresy(bo ta droga jest wyjątkowo trudna)- dawali rady, wskazówki jak utrzymać się na niej i nie stracić celu z oczu. Wyzdrowieć musiałam sama, ale wiedziałam, że jeśli poproszę ich o pomoc- dostane ją. Od chwili moje pierwsze spotkania z nimi, minęło parę lat...  udało mi się zdobyć już wiele szczytów. Pierwszym i najważniejszym było, zbudowanie  wewnętrznej harmonii, którą  stale umacniam. Osiągnęłam tez o wiele więcej- poznając siebie, pozwoliłam wyjść na powierzchnię moim predyspozycja i zdolnością. Dzisiaj ja pomagam ludziom w odnalezieniu ich własnej drogi. I to jest kolejny  szczyt jaki zdobyłam.

niedziela, 27 maja 2012

Żyj, usmiechaj się i kochaj



Każdy człowiek marzy o szczęśliwym, pomyślnym życiu, rodzinie, dobrej pracy,harmonijnym związku. Ale nie wystarczy tylko marzyc i pragnąć,trzeba też zrobic wszystko żeby to osiągnać. Temat teorii przyciągania, jest w ostatnim czasie bardzo popularny i wiele o tym piszą, ale rzadko zwraca się uwagę na fakt, że samo kreawanie marzeń, celow-nie wystarczy. Prace zawsze trzeba zaczac od poznania  samego siebie. Wszystkich pozytywnych i tych-mniej pozytywnych-cech, wszystkich naszych lęków, obaw i mylnie zrozumianych stwierdzeń, błędnych ideii życiowych, ktore hamują nasz rozwój wewnętrzny. Ponieważ nadaremnie marzymy o pieknych rzeczasz, jesli nasza aura jest pełna negatywnych energii,symbolii,bytów itp. Nadaremnie staramy się wzmocnić wiarę w siebie, skoro np. centralan czakra jest zamknieta. Nadaremnie próbujemy stworzyć szczęśliwy,harmonijny związek, jesli np.jest na nas jakaś klątwa, która to uniemożliwia.

Jest wiele nauk mówiących,jak  odnależć wlasną drogę i jak budować  własną harmonię- tak jak  jest wiele ścieżek, które prowadzą do szczytu. Jesli już podejmiesz decyzję, że zmienisz swoje dotychczasowe życie, wybierz taka metodę, która pomoże ci odkryć kim i jaki jesteś naprawdę.

(...)

...moja historia... parę lat temu byłam na skraju załamania nerwowego i depresji. Rożne  sposoby rozwiązanie tych problemów przychodziły mi do głowy...Zawsze pociąga mnie ezoteria i  spirytualizm- zgłębiałam różne tematy, różnych metod próbowałam, ale nie przynosiły znacznych efektów. Postanowiłam sprobować jeszcze raz-tym razem czegos nowego, o czym nie słyszałam wcześniej. I wtedy spotkałam sie pierwszy raz z dwójka wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi znależć droge do samej siebie. Potem-kiedy miałam cieżkie okresy(bo ta droga jest wyjątkowo trudna)- dawali rady, wskazowki jak utrzymac sie na niej i nie stracić celu z oczu. Wyzdrowieć musiałam sama, ale wiedziałam, że jesli poproszę ich o pomoc- dostane ją. Od chwili moje pierwsze spotkania z nimi, mnieło parę lat...udało mi sie zdobyć już wiele szczytów. Pierwszym i najważniejszym było, zdudowanie  wewnętrznej harmonii, którą  stale umacniam. Osiagnelam tez o wiele wiecej-poznajac siebie, pozwoliłam wyjść na powierzchnię moim predyspozycja i zdolnością. Dzisiaj ja pomagam ludziom w odnalezieniu ich własnej drogi. I to jest kolejny szczyt jaki zdobyłam.






Być otwartym na Miłość


„Są chwile, kiedy bardzo chcemy pomóc ukochanej osobie, ale nie możemy nic zrobić. Bywa, że  okoliczności nie pozwalają, byśmy się zbliżyli, albo osoba zamyka się na wszelkie próby wsparcia i pomocy. Wtedy nie pozostaje tylko miłość. Kiedy wszystko zawodzi, możemy jeszcze kochać-nie oczekując odwzajemnienia, zmian, podziękowań. Jeśli potrafimy zachować się w ten sposób, energia miłości zaczyna zmieniać otaczający nas świat. Z chwilą gdy ta energia powstanie, może wiele zdziałać.” Człowieka nie zmienia czas. Człowieka nie zmienia siła woli. Zmienia go miłość”-mówi Henry Drummond.
Przeczytałem w gazecie o dziecku z Brasilli, które zostało brutalnie pobite przez rodziców. Na skutek urazów było sparaliżowane i straciło mowę. Przyjęto je do szpitala Base. Opiekowała się nim pewna pielęgniarka, która codziennie powtarzała: ”Kocham cię”, choć lekarze zapewniali, że dziecko nie słyszy i kobieta niepotrzebnie się trudzi. Mimo  to pielęgniarka wciąż mówiła: ”Kocham cię, pamiętaj”. Po trzech tygodniach dziecko zaczęło się ruszać. Cztery tygodnie później mówiło i uśmiechało się. Pielęgniarka nie udzieliła żadnego wywiadu, gazeta nie podała jej nazwiska, ale niech ten tekst będzie dowodem i przypomnieniem, że miłość leczy.
Miłość zmienia, miłość uzdrawia. Czasem jednak tworzy śmiertelne zasadzki i niszczy osobę, która postanowiła się poświęcić. Cóż to za skomplikowane uczucie, które tak naprawdę jest jedynym powodem, dla którego żyjemy, walczymy, staramy się być lepsi? Próba jej zdefiniowania byłaby naiwnością, gdyż tak jak większość ludzi jestem w stanie jedynie ją odczuwać. Tysiące napisanych książek, wystawionych sztuk, nakręconych filmów, zrymowanych wierszy, wyciosanych z drewna i marmuru rzeżb-wszystko, co stworzył artysta, odzwierciedla wyobrażenie o uczuciu, nigdy samo uczucie.
Ja jednak nauczyłem się zauważać je w małych rzeczach, wiem, że objawia się w najmniej istotnych gestach. Dlatego trzeba zawsze pamiętać o miłości, zarówno wtedy, gdy działamy, jak i wówczas, gdy nie robimy nic. Chwycić za słuchawkę i wypowiedzieć czułe słowo, którego dotąd nie byliśmy w stanie z siebie wydusić. Otworzyć drzwi i wpuścić kogoś, kto potrzebuje naszej pomocy. Przyjąć propozycje pracy. Rzucić pracę. Podjąć decyzję, która odkładaliśmy na póżniej. Przeprosić za popełniony błąd, który nie daje nam spać. Domagać się prawa, które nam przysługuje. Wyrobić sobie kartę stałego klienta w kwiaciarni, bo jest ważniejsza od jubilera. Słuchać głośno muzyki, gdy ukochana jest daleko, przyciszyć ją, gdy jest blisko. Umieć powiedzieć  „tak” i „nie”, gdyż miłość radzi sobie z każdym ludzkim stanem. Znależć sport do uprawiania we dwoje. Nie wierzyć w szczególne rady, nawet zawarte w tym tekście, ponieważ w miłości trzeba być twórczym. Gdy jednak żadna z tych rzeczy nie jest możliwa, pozostaje samotność. Warto więc zapamiętać historię, którą opowiedział mi w liście pewien czytelnik.
Róża dzień i noc marzyła o tym, by zaprzyjaźnić się z pszczołami, ale żadna nie chciała usiąść na jej płatkach. Mimo to róża nie przestała marzyć. W długie noce wyobrażała sobie, że niebo zapełnia się rojem pszczół, które przylatują, by ją czule ucałować. Dzięki temu mogła dotrwać do następnego dnia, gdy otwierała się na pierwsze promienie słońca. Pewnej nocy księżyc, widząc jej samotność, zapytał:
-Nie męczy cię to czekanie?
-Trochę. Ale nie mogę się poddać.
-Dlaczego?
-Jeśli nie rozwinę płatków, zwiędnę.
W chwilach gdy samotność zdaje się niszczyć wszechobecne piękno, jedyne, co nam pozostaje, to otworzyć się na nie.”                                           P.Coelho